Bitwa o Charków

Bitwa o Charków

30 listopada, 2022 0 przez Marcin Jop

Działania Armeeabteilung “Lanz”, 1–21 II 1943 roku

1. Powstanie Grupy “Lanz”

Przebieg sowieckiej operacji “Uran” przeprowadzonej w okresie od 19 do 23 listopada miał katastrofalne skutki dla Ostheer. Pomijając najbardziej oczywistą konsekwencję, okrążenie w okolicach Stalingradu niemieckiej 6 Armii, stopniowej dezintegracji potęgowanej przez kolejne radzieckie operacje zaczepne uległ cały południowo wschodni odcinek Frontu Wschodniego, a przede wszystkim zanikło skuteczne dowodzenie w skali operacyjnej. Ani dowodzący nadzorującą mieszane, niemiecko-sojusznicze wojska Grupą Armii “B” GFM Maximilian von Weichs, ani jego szef sztabu, generał piechoty Georg von Sodenstern nie mieli dostatecznej kontroli nad większością teoretycznie podległych sobie sił — 6 Armia utknęła w kotle stalingradzkim, a oddziały sojusznicze tworzące 3 i 4 Armię rumuńską, 2 Armię węgierską i 8 Armię włoską były nadzorowane przez niemieckie dowództwo tylko teoretycznie. W rzeczywistości, udział niemieckich oficerów łącznikowych w procesie dowodzenia był mocno ograniczony i dowódcy kontyngentów sojuszniczych nie zawsze okazywali należyte zainteresowanie realizacją niemieckich zamierzeń operacyjnych. W miarę pogarszania się sytuacji starali się jak najszybciej zejść z linii ciosu, co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę dysproporcję sił i środków działającą wybitnie na niekorzyść sił Osi w czasie kolejnych radzieckich operacji zaczepnych skutkujących destrukcją kolejnych odcinków frontu Grupy Armii “B”. Wprawdzie w efekcie utrwalonej w pamięci zbiorowej narracji wspomnieniowej niemieckich dowódców usiłujących zrzucić ze swych barków odium odpowiedzialności za katastrofalną klęskę kampanii zimowej 1942–1943 na sojuszników dominuje obraz uciekających w panice Włochów, Rumunów i Węgrów ale to nie do końca realny obraz ówczesnych wydarzeń.

Odwrót włoskiej 8 Armii ⬆️

W rzeczywistości niemieckie dowództwo zdawało sobie doskonale sprawę ze słabości sił sojuszniczych — beznadziejnej obrony przeciwpancernej i przeciwlotniczej, słabego wyposażenia w broń ciężką piechoty i przede wszystkim nieadekwatnej do potrzeb Frontu Wschodniego siły jednostek szybkich, tylko w teorii zdolnych do aktywnego oddziaływania na aktualną sytuację operacyjną. Sukces radzieckiej ofensywy doprowadził do chaosu decyzyjnego — z jednej strony rozpoczęto organizację zgrupowania zdolnego do przeprowadzenia deblokady Stalingradu, czyli Grupy Armii “Don”, a jednocześnie starano się wzmocnić zagrożone jednostki sojusznicze kierując na ich zaplecze niemieckie posiłki mające stanowić rezerwę operacyjną na wypadek rozszerzenia radzieckich operacji zaczepnych na kolejne odcinki frontu. W konsekwencji zgrupowanie uderzeniowe było zbyt słabe by osiągnąć cel — Grupa Armii “Don” została powstrzymana przez radziecką obronę 23 grudnia 1942 roku, a wsparcie armii sojuszniczych okazało się niedostateczne i nieefektywne, w efekcie czego radziecka operacja “Mały Saturn”, która rozpoczęła się 16 grudnia 1942 roku doprowadziła do destrukcji włoskiej 8 Armii. Mimo rezygnacji z próby odblokowania 6 Armii (operacja “Zimowy Sztorm”) i wycofaniu grupy uderzeniowej w rejon Kotielnikowa w dniu 29 grudnia niemieckie dowództwo operacyjne definitywnie utraciło zdolność oddziaływania na rozwój sytuacji.

Operacje “Zimowy Sztorm” i “Mały Saturn” ⬆️

Bałagan spowodowany był nie tyle próbami oddziaływania na sytuację operacyjną Adolfa Hitlera, ale przede wszystkim wadliwą organizacją struktury dowodzenia. Na obszarze aktywnych działań egzystowały obok siebie dwa dowództwa Grup Armii — zarówno von Weichs, jak i von Manstein nie próbowali na większą skalę zorganizować współpracy, a dodatkowo — nie mieli jasnego obrazu sytuacji, gdyż jak podałem wyżej — nie mieli należytej kontroli nad około połową formacji stanowiących teoretycznie podległe im siły, czyli nad jednostkami sojuszniczymi. Faktyczna odpowiedzialność Hitlera za katastrofalny przebieg zdarzeń, to przede wszystkim długotrwały upór w kwestii ruchów odwrotowych — najpierw zagrożonej odcięciem 6 Armii, a potem odtworzenia realnej rezerwy operacyjnej poprzez wycofanie sił Grupy Armii “A” spod Kaukazu. Czym kierował się Hitler podejmując takie a nie inne decyzje? Oczywiście u źródeł jego postawy leżały doświadczenia z poprzedniej kampanii zimowej, gdy decyzja o uporczywej obronie zajmowanych pozycji ocaliła przed destrukcją gros sił Grupy Armii “Środek” podczas walk pod Moskwą. Nawet jeśli wahał się nad odwrotem, a podtrzymywaniem decyzji o trwaniu na pozycjach wielką szkodę uczyniła opinia von Mansteina, który z uporem twierdził, że jest w stanie odblokować 6 Armię. Co gorsza, nawet po fiasku “Zimowego Sztormu” von Manstein nadal upierał się przy możliwości deblokady Stalingradu, choć nie miał żadnego pojęcia o aktualnej sytuacji sił Grupy Armii “B” stojących nad Donem. W tych okolicznościach decyzja o trzymaniu Grupy Armii “A” na Kaukazie wydaje się jak najbardziej logiczna — obszar ten miał ogromne znaczenie gospodarcze i w przypadku ustabilizowaniu sytuacji nad Donem dawał nadzieję na zajęcie krytycznie ważnych obszarów roponośnych. W tych okolicznościach, 13 stycznia 1943 roku oddziały radzieckie podjęły kolejną operację zaczepną — uderzyły w rejonie Ostrogożska na siły 2 Armii węgierskiej. Słabe i ponad miarę rozciągnięte jednostki węgierskie nie były w stanie utrzymać swych pozycji i rozpoczęły bardzo drogo okupiony odwrót, który jednocześnie odsłonił flankę i tyły włoskiej 8 Armii. Pod wrażeniem błyskawicznych postępów radzieckich sił oddziały włoskie także podjęły odwrót i zdołały przebić się przez zarysowujący się pierścień okrążenia, ale poniosły przy tym olbrzymie straty. W efekcie tych wydarzeń obie armie — 2 węgierska i 8 włoska utraciły trwale zdolność do stawiania zorganizowanego oporu. A tym jednak się nie skończyło. 24 stycznia 1943 roku siły radzieckie należące do Frontów Briańskiego i Woroneskiego podjęły kolejną ofensywę. Tym razem celem sił radzieckich była destrukcja sił niemieckiej 2 Armii i wspierających ją oddziałów węgierskich ocalałych z poprzednich walk w rejonie Woroneża. Dowodzący 2 Armią generał pułkownik Hans von Salmuth słabo przygotował obronę — siły niemieckie miały bardzo nikłe odwody, a obrona dysponowała właściwie jednym pasem umocnień polowych bezpośrednio na linii frontu. Obrona oparta była o system punktów oporu słabo powiązanych ze sobą ogniowo, a długie odcinki frontu były właściwie tylko dozorowane.

Klęska 2 Armii pod Woroneżem — styczeń 1942 roku ⬆️

Oddziały radzieckie zdołały w tych warunkach stosunkowo szybko przełamać niemiecką obronę i dokonać głębokiego oskrzydlenia głównych sił armii, które rozpoczęły odwrót w pierwszej kolejności opuszczając przyczółek woroneski. Sztab 2 Armii spisał się bardzo słabo — wchodzące w skład armii korpusy VII, XIII i LV rozpoczęły odwrót w trzech rozbieżnych kierunkach. Generał von Salmuth przestał panować nad sytuacją i mimo zapewnień o nadciągających posiłkach nie potrafił zapanować ani nad chaosem w strefie przyfrontowej, po której błąkały się rozproszone i zdezorganizowane jednostki sojusznicze, ani nie potrafił odtworzyć w miarę spójnej linii obrony podległych sobie jednostek. Po ciężkich walkach w rejonie Kastornoje i Starego Oskoła gros sił 2 Armii kontynuowało marsz odwrotowy na zachód w stronę Kurska i Sum, ale część jednostek skierowała się na południowy zachód, w stronę Wałujek i Nowego Oskołu. Oddziały niemieckie w ostatnich dniach stycznia 1943 roku poniosły duże straty w ludziach i sprzęcie, a ich morale było bardzo złe. Brakowało zaopatrzenia, na tyłach panował nieopisany chaos, a dowództwo nie było właściwie wskazać przebiegu linii frontu, którego południowy kraniec zawisł właściwie w próżni. Na wschodnią Ukrainę zaczęły jednak napływać posiłki, a OKH zaczęło podejmować realne próby opanowania kryzysu. Aby zorganizować opór w ogromnej luce pomiędzy cofająca się na zachód, w stronę Kurska 2 Armią a Donbasem, z dniem 1 lutego 1943 roku w Charkowie zainstalował się wąski sztab aktywowanego w tym celu improwizowanego dowództwa wyższego, które od imienia oficera dowodzącego nazwano Armeeabteilung “Lanz”.

2. Osoby Dramatu — skład i kadra dowódcza Grupy “Lanz”

Zadanie zorganizowania obrony w tych warunkach było bardzo trudne. Sztab generała Lanza znalazł się w zasadzie w próżni operacyjnej, gdyż na obszarze na którym miał działać nie było praktycznie wojsk liniowych, nie istniały żadne struktury łączności, ani logistycznego zabezpieczenia. Nikt nie panował nad ruchem lepiej lub gorzej zorganizowanych grupek żołnierzy różnej narodowości i specjalizacji. Należy przyznać, że wydział kadr dobrze ocenił predyspozycje kandydata do opanowania sytuacji.

Grenadierzy Wehrmachtu na pozycji obronnej ⬆️

Hubert Lanz, syn wyższego urzędnika leśnego i gospodyni domowej miesiąc po zdaniu matury w Gimnazjum w Cannstatt dołączył jako chorąży (fahnjunker) do 7 Wirtemberskiego Pułku Piechoty “Kaiser Friedrich, König von Preußen”. Podczas I Wojny Światowej służył aktywnie — ranny 9 września 1914 roku w bitwie nad Marną, wrócił do szeregów już jako podporucznik w lutym 1915 roku. Wojnę zakończył w stopniu porucznika i pozostał w Reichswerze. W 1928 roku uzyskał promocję do stopnia kapitana, po czym skierowano go jako oficera dyplomowanego do sztabu IX Korpusu. W 1934 roku Hubert Lanz uzyskał promocję do stopnia majora, a następnie w 1937 roku do stopnia podpułkownika. Przeniesiony po długich staraniach do służby liniowej w listopadzie 1938 roku trafił do 100 Pułku Strzelców Górskich już jako pułkownik. Rozkazem z dnia 26 sierpnia 1939 roku został szefem sztabu V Okręgu Wojskowego w Stuttgarcie — kadry doceniły zatem nieprzeciętne zdolności organizacyjne Lanza. Jemu jednakże, jako człowiekowi osobiście odważnemu, a przy tym niezwykle ambitnemu i upartemu nawet tak wysoka i odpowiedzialna funkcja na tyłach nie wystarczała. 15 lutego 1940 roku otrzymał przydział do dowództwa XVIII Korpusu Armijnego w charakterze szefa sztabu. Lanz dopiął swego dopiero 25 października 1940 roku, gdy otrzymał nominację na stanowisko dowódcy 1 Dywizji Górskiej — jednostki powszechnie uważanej za elitarną. 1 listopada został promowany do stopnia generała majora. Jako dowódca dywizji wziął udział w Kampanii Bałkańskiej, gdzie doceniono jego kompetencje i inicjatywę, oraz później w agresji na ZSRR. Wziął aktywny udział w masakrze lwowskiej, a w swoich rozkazach wielokrotnie odwoływał się do nienawiści rasowej — stał się zadeklarowanym nazistą. Promowany do stopnia generała porucznika z dniem 1 grudnia 1942 roku stał się kandydatem do objęcie dowództwa korpusu. Wcześniej pokazał się szerszej opinii publicznej podczas szeroko reklamowanej propagandowej akcji zdobywania wierzchołka Elbrusa przez podległych jego rozkazom strzelców górskich. 17 grudnia 1942 roku został odwołany ze stanowiska i znalazł się w Führerreserve — “poczekalni” kandydatów na wyższe szczeble dowódcze. 28 stycznia 1943 roku Hubert Lanz został awansowany do stopnia generała wojsk górskich i jednocześnie otrzymał wezwanie do siedziby OKH, gdzie dowiedział się, że z dniem dzisiejszym obejmuje dowództwo nad siłami niemieckimi we wschodniej Ukrainie, w rejonie Charkowa. Lanz był człowiekiem ambitnym, bezwzględnym, ideologicznie sprawdzonym i przede wszystkim — obok doświadczenia frontowego posiadał także duże zdolności organizacyjne. Do podjęcia próby zorganizowania obrony zagrożonego Charkowa i Donbasu teoretycznie nadawał się perfekcyjnie.

Gdy Lanz po długiej podróży lotniczej dotarł do Charkowa na miejscu od pewnego czasu działał inny niemiecki wyższy oficer, który starał się opanować sytuację — był to generał porucznik Hans Cramer, od którego Lanz dowiedział się o realiach sytuacji i położeniu obu stron — obraz ten uzyskany już na miejscu musiał do głębi wstrząsnąć nowoprzybyłym, gdyż natychmiast rzucił się w wir pracy doceniając skalę zagrożenia. Przybyły do rejonu Charkowa w połowie stycznia 1943 roku w celach inspekcyjnych Cramer dostrzegając katastrofalny chaos samorzutnie podjął się reorganizacji pracy tyłów.

⬅️ Generał wojsk górskich Hubert Lanz.

W pierwszej kolejności zorganizował niewielki sztab, który przyjął nazwę Dowództwa do zadań specjalnych Cramer. W pierwszej kolejności Cramer zreorganizował pracę służb kontroli ruchu na drogach i utworzył punkty zborne dla napływających w częściach jednostek włoskich, niemieckich i węgierskich rozbitych w czasie operacji Ostrogożsko — Rossoszańskiej. Przybywające jako pierwsze jednostki węgierskich 1, 10, 13, 23 Dywizji Lekkich i 1 Dywizji Pancernej były kierowane na zachód, jako niezdolne do prowadzenia regularnej walki. Z wszystkich tych jednostek w rejonie Charkowa pozostał jedynie węgierski batalion łączności, ponieważ Cramer nie dysponował tego typu jednostką niemiecką.

W ślad za Węgrami odesłano także do Kremieńczuga wcześniej wchodzące w skład włoskiej 8 Armii niemieckie 385 i 387 Dywizje Piechoty — obie przybyły na obszar operacyjny zdziesiątkowane i pozbawione większości ciężkiego wyposażenia, a morale ich kadr było wprost w tragicznym stanie. Przykładowo 385 Dywizja Piechoty po odwrocie liczyła około 2000 ludzi. Obie te jednostki wchodziły w skład XXIV Korpusu Pancernego, który miał wzmocnić siły sojuszniczej armii, a który podzielił jej tragiczny los. Sam sztab korpusu także uległ dezorganizacji po wpływem dramatycznych wydarzeń w czasie walk odwrotowych.

Generał wojsk pancernych Hans Cramer ➡️

Dowodzący korpusem generał porucznik Arno Jahr pod wpływem katastrofy swych jednostek odebrał sobie życie w dniu 20 stycznia 1943 roku w Podgornoje. Następny dowódca — generał piechoty Karl Eibl pełnił swoje obowiązki zaledwie jeden dzień — 21 stycznia, podczas inspekcji jednostek utrzymujących korytarz dla uciekających włoskich jednostek został wraz z towarzyszącymi mu oficerami zaatakowany przez sojuszniczych żołnierzy granatem ręcznym. W efekcie odniesienia ciężkich ran skutkujących obfitym krwotokiem generał zmarł. Resztki korpusu z matni wyprowadził trzeci dowódca — generał porucznik Otto Heidkämper, który dotychczas pełnił obowiązki szefa sztabu korpusu. Cramer odesłał też ocalałych żołnierzy z 213 Dywizji Ochronnej, ale zdołał przechwycić cofających się żołnierzy nie do końca uformowanej, ale ciężko doświadczonej 27 Dywizji Pancernej. Przybyłe do rejonu Lisicziańska jednostki weszły w skład III Korpusu Pancernego i Cramer nie mógł na nie więcej liczyć. Jedynymi jednostkami, które prezentowały jakąkolwiek wartość bojową okazały się 168 i 298 Dywizje Piechoty i słaba grupa bojowa ze składu 88 Dywizji Piechoty. Stan tych jednostek był zły — stan bojowy nie przekraczał liczby 2000 bagnetów, niektóre pododdziały w zasadzie nie istniały, a broni ciężkiej, w tym artylerii było mało.

Wyczerpanie walką ⬆️

Siłami tych jednostek Cramer i Lanz nie byliby w stanie obsadzić tak długiej linii obrony — luka rozciągała się od Nowego Oskołu do rejonu Lisicziańska, gdzie w rejonie Kreminnej i Swactwa pojawiły się już pierwsze radzieckie jednostki szybkie. Mogli jednak liczyć na napływające z innych Teatrów Działań posiłki. Do rejonu Borowa-Izjum skierowano nowoprzybyłą z Francji 320 Dywizję Piechoty generała porucznika Georga-Wilhelma Postela. Od południa Postel miał zaledwie słabą łączność z elementami napływającej do Donbasu 1 Armii Pancernej, ale od rejonu Kupjańska na północ linię frontu obsadziły wyczerpane pododdziały 298 Dywizji Piechoty generała porucznika Herberta Michaelisa. Dalej na północ, częściowo za rzeką Oskoł obronę zorganizowała 168 Dywizja Piechoty generała Dietricha Kraissa. Obsada frontu prezentowała się bardzo słabo, a dowództwa dywizji nie były w stanie w sposób właściwy przygotować pozycji pod względem inżynieryjnym z powodu braku ludzi, sprzętu i czasu. Ponieważ sił wystarczało jedynie na przyjęcie jednorzutowego ugrupowania w obronie wszyscy dowódcy wyglądali z niepokojem rezerw, które mogłyby wzmocnić siły na głównym pasie obrony w wypadku radzieckiej ofensywy. Te przybyły w ostatniej chwili.

Grenadierzy pancerni SS na ulicach Charkowa ⬆️

Pomiędzy 19, a 29 stycznia 1943 roku do rejonu Charkowa zaczęły napływać transporty przybyłej ze składu Grupy Armii “Środek” Dywizji Piechoty “Grossdeutschland” dowodzonej przez generała porucznika Waltera Hörnleina. Ta bardzo silna jednostka, mająca opinię elitarnej, wbrew nazwie była w rzeczywistości strukturą pośrednią pomiędzy dywizją grenadierów pancernych, a dywizją pancerną, a jej stan osobowy oparty był o zaciąg ochotniczy, co gwarantowało wysokie morale i motywację do walki. Oprócz Dywizji “Grossdeutschland” na front przybywać zaczęły także czołowe elementy Dowództwa Pancernego SS, pod komendą SS-Ogruf Paula Haussera. Jako pierwsze na zachód od Charkowa wyładowały się eszelony Pułku Grenadierów Pancernych SS “Deutschland” pochodzącego ze składu 2 Dywizji Grenadierów Pancernych SS “Das Reich” SS-Gruf Georga Kepplera. W ślad za tym pułkiem zaczęły przybywać kolejne oddziały dywizji wchodzących w skład sił Haussera. Wraz z pojawieniem się tych sił w obszarze odpowiedzialności Grupy “Lanz” można było skierować główne siły Dywizji Piechoty “Grossdeutschland” na pierwszą linię, pomiędzy 298, a 168 Dywizję Piechoty, co znacząco wzmocniło obsadę pierwszej linii i pozwoliło dowódcom dywizji na przygotowanie na swych odcinkach skromnych odwodów taktycznych.

Pz III w zimowej scenerii ⬆️

W sumie oddane do dyspozycji Lanzowi siły tworzyły bardzo nierówny pod względem wartości bojowej konglomerat. Część stanowiły związki wyczerpane i zdemoralizowane klęskami i odwrotem, ale inne reprezentowały bardzo wysoki poziom sprawności bojowej, były świeże i dobrze wyposażone. Mimo wszystko, ponieważ sporo jednostek bojowych znajdowało się w drodze na front Lanz musiał odczuwać ostrożny optymizm — trudno było oczekiwać szybkiego wznowienia radzieckiej ofensywy na pełną skalę po tak ciężkich walkach i znacznym oddaleniu się od podstaw operacyjnych. Dowództwo radzieckie nie zamierzało czekać, aż Niemcy zdołają utworzyć dostatecznie silną obronę — 29 stycznia 1943 roku oddziały radzieckiej 6 Armii generała Charitonowa przeszły do natarcia rozpoczynając operację “Galop”.

— REKLAMA —
Reszta artykułu poniżej

Sprawdź naszą ofertę

> Kliknij tutaj <

3. Operacje “Gwiazda” i “Galop”

Radzieckie dowództwo naczelne nie czuło się usatysfakcjonowane wynikami dotychczasowych walk — w połowie stycznia 1943 roku opór 6 Armii niemieckiej w oblężonym Stalingradzie nadal trwał, a destrukcja wielkiej liczby jednostek niemieckich i ich sojuszników nie była odbierana jako przełom w toczącej się wojnie, choć ze względów propagandowych tak wyniki walk przedstawiano. Sowieci nadal parli naprzód, gdzieniegdzie wśród walk, ale jasnym stało się, że impet ofensywy wygasa, a rozproszone na ogromnym obszarze wschodniej Ukrainy siły niemieckie stopniowo wychodzącą z zasięgu uderzenia i wkrótce będą zdolne utworzyć nową linię obrony. Dowodzący Frontem Południowo-Zachodnim generał Nikołaj Watutin zdawał sobie sprawę z rosnącej odległości swych pierwszorzutowych jednostek od podstawy operacyjnej, ale wyczuwał też osłabienie sił niemieckich. Rosło w nim przekonanie o możliwości podjęcia kolejnej operacji zaczepnej, która tym razem przypieczętowałaby ostatecznie los rozciągniętego na olbrzymim obszarze południowego skrzydła niemieckiej Ostheer. Powodzenie takiej operacji oznaczałoby powtórzenie Stalingradu na jeszcze większą skalę i definitywny kres potęgi Wehrmachtu.

Grenadierzy pancerni Wehrmachtu ⬆️

Watutin jeszcze 13 stycznia 1943 roku zaczął rozważać możliwe warianty kontynuowania działań zaczepnych, o czym informował STAWKĘ na bieżąco. Jego propozycje wywołały w najwyższym dowództwie ożywioną dyskusję, a zręby planu nowej ofensywy zyskały tyluż zwolenników, co przeciwników. Zamiar był niezwykle ambitny i robił ogromne wrażenie, ale zdawano sobie sprawę z braku czasu i tym samym z trudności związanych z przygotowaniem w tak krótkim czasie nowej operacji. Ostatecznie argument o słabości sił niemieckich i możliwych profitach przeważył — 20 stycznia 1943 roku Moskwa zaaprobowała wstępnie plan Watutina i przygotowania do operacji rozpoczęły się. Ustalono ostatecznie, że ofensywa wyruszy z końcem miesiąca, natychmiast po osiągnięciu przez czołowe jednostki pozycji wyjściowych do ataku i po podciągnięciu minimum niezbędnego zaopatrzenia.

Aby zrealizować jednocześnie dwa zamiary — wyzwolenia wschodniej Ukrainy i odcięcia sił niemieckich na Kaukazie zaplanowano aż dwie operacje zaczepne. Pod kryptonimem “Galop” zakodowano uderzenie przez Donbas w stronę Mariupola, które miało odciąć siły Grupy Armii “A”. Kryptonim “Gwiazda” otrzymała operacja uderzenia na Charków, a następnie w stronę linii Dniepru.

⬅️ Radzieckie oddziały zimą 1942/1943.

Aby zrealizować jednocześnie dwa zamiary — wyzwolenia wschodniej Ukrainy i odcięcia sił niemieckich na Kaukazie zaplanowano aż dwie operacje zaczepne. Pod kryptonimem “Galop” zakodowano uderzenie przez Donbas w stronę Mariupola, które miało odciąć siły Grupy Armii “A”. Kryptonim “Gwiazda” otrzymała operacja uderzenia na Charków, a następnie w stronę linii Dniepru. Front Watutina mający zrealizować operację “Galop”, posiadał w składzie 1 i 3 Armię Gwardii, 6 armię, 5 Armię Pancerną i Grupę Popowa, które liczyły razem około 300 000 żołnierzy i posiadały 362 czołgi. By móc przełamać niemiecką obronę Watutin zmuszony był rozwinąć całość swych sił w I rzucie nie posiadając liczących się rezerw operacyjnych. Obiecano mu jednak uzupełniane właśnie 1 korpus Pancerny Gwardii, 25 korpus Pancerny i 1 Korpus Kawalerii Gwardii. Związki te po osiągnięciu liczebności przeszło 20 000 ludzi i około 300 czołgów, co nastąpić miało mniej więcej w połowie lutego przekazane miały zostać dowództwu Frontu Południowo-Zachodniego. Ofensywa sił Watutina miała zostać wsparta przez uderzenie pozostającego pod dowództwem Golikowa Frontu Woroneskiego w stronę Charkowa — pierwsze wytyczne do realizacji “Gwiazdy” Golikow otrzymał 23 stycznia 1943 roku. Już 26 stycznia jednakże, do pierwotnego planu wprowadzono spore zmiany. Na żądanie Żukowa pas działań Frontu Woroneskiego został rozszerzony o około 100 kilometrowy odcinek na północy. Golikow posiadający w składzie 40 i 69 Armii, oraz 3 Armii Pancernej około 190 000 żołnierzy i 315 czołgów mógł czuć się zaniepokojony. Dotychczas jego siły kończyły pościg operacyjny za uciekającymi na zachód oddziałami niemieckiej 2 Armii i radziecki dowódca nie sądził, by zdolne były one do stawienia poważnego oporu, ale by móc zrealizować zamierzenia jednoczesnego uderzenia na Charków i Kursk także on zmuszony był rozwinąć posiadane siły w jednym rzucie, bez istotnych rezerw. Ponieważ Golikow zdawał sobie sprawę, że kwestią czasu jest przybycie na front niemieckich rezerw i aktywnie wystąpił o przydział większych sił, Moskwa obiecała mu wsparcie ze strony jednostek Frontu Dońskiego generała Rokossowskiego, które miały wejść do akcji bezzwłocznie po likwidacji niemieckiej 6 Armii dogorywającej w Stalingradzie. Obiekcje Golikowa dotyczące czasu potrzebnego na ostateczną likwidację niemieckich sił nad Wołgą i czasu potrzebnego na ich przerzut na spora przecież odległość zbyto podtrzymaniem stanowiska Watutina. Dyrektywa wydawana przez STAWKĘ w dniu 26 stycznia 1943 roku głosiła, że siły niemieckie są w zasadzie rozbite i rozproszone, pozbawione realnej możliwości stawiania zorganizowanego oporu, a napływające jednostki rezerwowe są nieliczne i kiepskiej jakości.

Oddziały radzieckie za swoje sukcesy z przełomu 1942 i 1943 roku zapłaciły jak zwykle wysoką cenę. Dywizje piechoty miały średnio mniej więcej 70 % przewidzianej etatami siły bojowej, a ich liczebność wahała się od 6 000 do około 8 000 ludzi. Gorzej prezentowały się siły pancerne. Straty bojowe i awarie sprzętu znacząco ograniczyły liczbę pojazdów pozostających w dyspozycji. Ocenia się, że dotychczasowe walki zredukowały siły jednostek pancernych do mniej więcej 30 % pierwotnych stanów. Pewną pociechę stanowił fakt posiadania wcale licznych kadr, które dawały nadzieję na odczuwalne wzmocnienie potencjału wojsk pancernych po otrzymaniu nowych lub wyremontowanych pojazdów. Żołnierz radziecki po całej serii spektakularnych zwycięstw czuł się dużo silniejszy moralnie niż kiedykolwiek. Mimo zmęczenia, niedoborów i strat duch bojowy był wspaniały, a podlegający silnej propagandzie żołnierze wyczuwali, że wroga można jeszcze dotkliwiej pobić, a co najważniejsze uwolnić od okrutnej i nieludzkiej okupacji kolejne duże obszary Związku Radzieckiego. Zarówno Watutin jak i Golikow założyli, że niemiecka obrona będzie płytka i pozbawiona rezerw, a przede wszystkim, że niemieckie dowództwo skupi swoje wysiłki na utrzymaniu miejscowości i kluczowych szlaków komunikacyjnych. Zamierzano zatem doprowadzić do szybkiego przeniknięcia przez niemieckie pozycje obronne swej piechoty wspieranej posiadaną bronią pancerną. Po odizolowaniu od siebie kluczowych punktów oporu czołgi miały ruszyć dalej, a piechota powinna się możliwie szybko uporać z obrońcami. W założeniu, w ślad za pędzącymi ku swym celom operacyjnym siłom manewrowym w głąb przestrzeni wejść miały przybywające w rejon walk kolejne związki nadsyłane przez STAWKĘ. Mimo braku czasu i słabości związanych z pozostawieniem na głębokim zapleczu głównych baz zaopatrzeniowych wśród Sowietów niezależnie od posiadanego stopnia i funkcji panował ogromny optymizm.

Greandierzy pancerni SS w walkach o Charków ⬆️

Mimo wszystko, radziecki atak sił Charitonowa w pasie 298 i 320 Dywizji Piechoty wykonany w dniu 29 stycznia 1943 roku był dla Niemców sporym zaskoczeniem — nikt nie spodziewał się tak dużego rozmachu mocno już zmęczonych w opinii wywiadu sił sowieckich. Radzieckie oddziały piechoty wspierane przez artylerię i czołgi wdarły się w wielu punktach w obronę 298 Dywizji Piechoty, której dowódca — generał porucznik Michaelis stracił kontrolę nad sytuacją — sowieccy żołnierze łatwo przenikali w głąb obrony, część obrońców nie była w stanie stawić twardego oporu i samorzutnie odchodziła (często w panice) w kierunku Kupjańska, gdzie znajdowało się stanowisko dowodzenia dywizji. Pozostali na stanowiskach żołnierze słabo wspierani przez własną artylerię byli dosłownie zalewani przez wzbierającą falę radzieckiego natarcia. Do najgroźniejszych wydarzeń doszło na styku 298 i 320 Dywizji Piechoty, gdzie radziecka 172 Dywizja przerwała obronę i jednostki niemieckie straciły ze sobą łączność. Dowództwo niemieckie nie bardzo miało czym wzmocnić zagrożoną linię obrony i kryzys narastał w postępie geometrycznym. Ostatecznie, główne siły 298 Dywizji wycofały się nieco, próbując utworzyć nową linię obrony, ale Charitonow nie dał Michaelisowi czasu na złapanie oddechu i natychmiast przystąpił do kolejnych ataków. Zdając sobie sprawę z konieczności utrzymania obrony Michaelis zdecydowany był bronić Kupjańska i na ulicach miasta rozgorzał zacięty bój. Ostatecznie, 2 lutego 1943 roku Sowieci zdobyli Kupjańsk, a wyczerpane siły niemieckie rozpoczęły odwrót w stronę Dońca Siewierskiego. 320 Dywizja Piechoty nie pozwoliła się rozbić, ale nie była w stanie udzielić pomocy swej sąsiadce tym bardziej, że położenie wojsk Postela pogorszyło się gwałtownie 30 stycznia, gdy do natarcia przeszła kolejna rosyjska armia — 1 Armia Gwardii, która uderzyła znad rzeki Oskoł w stronę Donbasu kierując się ku Kramatorskowi. Część sił radzieckich atakowała w kierunku Borowej i Izjum, gdzie znajdował się sztab 320 dywizji. Oddziały niemieckie stawiły zażarty opór, ale wraz z upadkiem Kupjańska sytuacja żołnierzy generała Postela stała się krytyczna, gdyż także od północy zagrożono jej tyłom. W efekcie trzydniowych walk siły radzieckie złamały niemiecka obronę i trwale oddzieliły od siebie poszczególne zgrupowania wymuszając na Niemcach głęboki odwrót. Jeszcze gorsze informacje zaczęły jednak spływać na stanowisko dowodzenia generała Lanza z północnego odcinka frontu.

Radzieckie oddziały w natarciu ⬆️

1 lutego do ataku przystąpił Front Woroneski i jego lewe skrzydło weszło do akcji w chwili zwijania niemieckiej obrony 298 Dywizji Piechoty, co od razu spowodowało głęboki kryzys. Siły 3 Armii Pancernej weszły w pustkę operacyjną, a poruszając się szybciej niż piechota 298 dywizji poważnie zagroziły tej ostatniej okrążeniem. Naciskany wciąż przez 6 Armię Michaelis stanął teraz przed widmem zagłady swej dywizji nie mającej już kontaktu z sąsiadami z północy i południa i coraz bardziej zagrożonej od tyłu. Gdy atakujące z rejonu miasta Wałujki oddziały 3 Armii Pancernej wdarły się na głębokość około 20 kilometrów w głąb zostały dość dla siebie niespodziewanie zatrzymane przez przybyły w ten rejon Pułk Grenadierów Pancernych SS “Deutschland”, który w ostatniej chwili przedłużył ku południu pas obrony Dywizji Piechoty “Grossdeutschland”. Lanz podjął prawidłową decyzję o skupieniu swych nielicznych odwodów w centrum, gdyż pozwoliło to spowolnić bardzo groźny atak radziecki wprost na Charków, w którym zaczęły wyładowywać się kolejne transporty związków pancernych Waffen SS przybywających z Francji. Użycie tych jednostek dawało nadzieję na opanowanie krytycznej sytuacji na południowej flance Grupy “Lanz”, ale do tego potrzeba było utrzymania Charkowa, będącego najważniejszym w okolicy centrum komunikacyjnym i zaopatrzeniowym. Lanz nie miał łączności ani z 298 ani z 320 dywizją i niemal natychmiast po wyładowaniu się z transportów żołnierze 1 Dywizji Grenadierów Pancernych SS “LAH” kierowani byli na pozycje na wschód od Charkowa, by powstrzymać nadciągająca radziecką falę natarcia. Jako kolejna do uderzenia przystąpiła radziecka 69 Armia, która natrafiła na jednostki Dywizji “Grossdeutschland”. Tak jak na południu siły sowieckie szybko przenikały przez rozciągnięte ponad miarę pozycje niemieckie i zagrażały od tyłu bronionym uporczywie punktom oporu. Powodowało to nieustannie konieczność dokonywania krótkich taktycznych odwrotów pododdziałów wchodzących w skład dywizji Hörnleina. Mimo naporu, żołnierze niemieccy utrzymywali spoistość obrony i nie dawali się rozbić, a za każdy metr terenu atakujące płacić musieli wysoką cenę. Bardzo groźna sytuacja wystąpiła w rejonie działania prowadzącego uporczywą obronę na odcinku 30 kilometrów Pułku SS “Deutschland”. Grenadierzy Pancerni SS nie zamierzali oddawać swych pozycji i w efekcie ruchu odwrotowego sąsiadów wkrótce znaleźli się w niebezpiecznym nawisie mając zagrożone tyły. W ostatniej chwili na pomoc zaczęły przybywać kolejne jednostki przybywającej na front Dywizji Grenadierów Pancernych SS “Das Reich” — ich macierzystej jednostki. Jako ostatnia, 2 lutego 1943 roku do natarcia przystąpiła radziecka 40 Armia mająca w pierwszym rzucie cztery dywizje piechoty i brygadę pancerną. Uderzyła ona na 168 Dywizję Piechoty Kraissa, która po poprzednich walkach dywizją była wyłącznie z nazwy, obsadzając niemal trzydziestokilometrowej długości odcinek frontu siłą mniej więcej pułku. Już pierwszego dnia siły sowieckie pokonały od 15 do 20 kilometrów, ale nie zdołały rozbić niemieckiej jednostki. Mimo bardzo silnego nacisku generał porucznik Dietrich Kraiss bardzo umiejętnie prowadził obronę manewrową unikając skutecznie prób okrążania kolejnych pododdziałów. Niemieccy żołnierze nie próbowali nawet stawiać uporczywej obrony starając się jedynie zabezpieczać trasy odwrotowe, co pozwoliło głównym siłom dywizji uniknąć losu dywizji Michaelisa, ale wytworzyło niebezpieczną lukę otwierająca siłom sowieckim drogę do szybkiego natarcia w stronę Biełgorodu. Kraiss wiedział jednak o napływających koleją odwodach pancernych i czuł, że przy odpowiednim wsparciu z ich strony jego poharatana dywizja zdolna będzie powstrzymać radziecki walec.

Pierwsze dni radzieckiej ofensywy nie tylko rozerwały siły Grupy “Lanz” na nieposiadające ze sobą łączności części, ale także odizolowały Grupę od sąsiadów z północy i południa. Sowieci wybili w obronie potężne dziury wymuszając na większości odcinków szybki odwrót sił niemieckich. Teraz od postawy nadciągających rezerw pancernych zależało, czy sukces radziecki będzie miał wymiar taktyczny, czy przekuty zostanie na poważne zwycięstwo operacyjne. Lanz zdawał sobie sprawę, że głównym celem sił radzieckich jest wybicie we froncie dziury otwierającej atakującym drogę poprzez Charków i Izjum głęboko na zachód — w stronę Dniepru. O ile nie był w stanie wpłynąć na sytuację w Donbasie mógł stoczyć bitwę w obronie Charkowa i próbować powstrzymać siły przeciwnika przed rozerwaniem niemieckiego frontu w wymiarze strategicznym. Utrata kontaktu pomiędzy wielkimi zgrupowaniami niemieckimi w obliczu całej serii kolejnych ataków radzieckich na południowym odcinku frontu mogła mieć nieobliczalne konsekwencje, tym bardziej, że wobec nacisku sowieckiego na Donbas stało się jasnym, do czego zmierza radzieckie dowództwo. W tej sytuacji pierwszorzędnego znaczenia nabrało utrzymanie Charkowa i zadaniem tym w dniu 4 lutego Lanz obarczył przybyłego właśnie z Francji SS-Ogruf Paula Haussera, samemu skupiając się na odcinku północnym.

Walki na przedmieściach Charkowa. ⬆️

Na południowym odcinku frontu Grupy “Lanz” Hausser przystąpił do obrony Czugujewa na bezpośrednich podejściach do Charkowa przy pomocy 1 Pułku Grenadierów Pancernych SS wzmocnionego dywizyjnym oddziałem przeciwpancernym posiadającym samobieżne działa przeciwpancerne, ponadto, ku nadciągającej ze wschodu 298 Dywizji Piechoty wysunięto batalion rozpoznawczy, który miał otworzyć drogę na zachód wyczerpanym piechurom. Sowieci byli jednak szybsi i nadchodząca z północnego wschodu grupa pancerna ze składu radzieckiej 3 Armii Pancernej osiągnęła wschodni brzeg Dońca Siewierskiego uniemożliwiając połączenie sił niemieckich. Obecność grenadierów pancernych SS na zachodnim brzegu rzeki była dla dowódców radzieckich niemiłym zaskoczeniem, ale dowódcy 12 i 15 Korpusów Pancernych nie bacząc na trudności podjęli bez przygotowań zmasowany frontalny atak przez zamarzniętą rzekę na pozycje niemieckie. Uderzenie zakończyło się masakrą i 3 Armia Pancerna została zatrzymana pod Czugujewem. Wykorzystując zaangażowanie sił radzieckich w nieudane forsowanie Dońca batalion rozpoznawczy Mayera nawiązał kontakt z pierwszymi jednostkami dywizji Michaelisa, która mając wciąż 1500 bagnetów przedłużył ku południu wiszące dotąd w próżni skrzydło dywizji “LAH”. Radziecka 3 Armia Pancerna znalazła się w dość trudnym położeniu — nie będąc w stanie przełamać niemieckiej obrony na linii Dońca nie miała sił na zakończenie likwidacji 298 dywizji, która ostatecznie krańcowo wyczerpana przedostała się do nowej linii obrony. Co gorsza wciąż utrzymywany przez Pułk “Deutschland” występ w rejonie Wołczańska uniemożliwiał jej dowódcy — generałowi Rybałko — podciągnięcie większych sił. Ostatecznie, od 6 lutego radzieccy pancerniacy zaprzestali daremnych ataków przez Doniec i skierowali swoją rezerwę, którą był 6 Korpus Kawalerii Gwardii głębiej na południe w poszukiwaniu możliwości sforsowania rzeki, co udało się w rejonie Andriejewki. Chcąc wykorzystać położenie sił radzieckich nad Dońcem Siewierskim Lanz przygotował kontratak z rejonu Wołczańska na skrzydło i tyły radzieckiej 3 Armii Pancernej z wykorzystaniem napływających głównych sił Dywizji “Das Reich”. Do akcji zamierzano rzucić wsparty czołgami Pułk Grenadierów Pancernych SS “Der Führer”, a koncentrację zakończono 5 lutego. Zanim jednak grenadierzy pancerni SS przystąpili do ataku na ich pozycje wyjściowe spadła nawała radzieckiego ognia artyleryjskiego i do szturmu wyszły silne oddziały piechoty wspierane czołgami. Pułk “Deutschland” utrzymał swoje pozycje zadając atakującym ciężkie straty, ale w efekcie sowieckich ataków skład grupy szturmowej zredukowany został do zaledwie dwóch batalionów — III/SS ”Der Führer” i I/SS Pz. Rgt. 2. mimo względnej słabości sił niemiecka grupa szturmowa odbiła Olchowatkę i zmusiła do odwrotu siły radzieckiej 48 Gwardyjskiej Dywizji Piechoty. Na tym jednak sukcesy skończyły się, a co gorsza część sił niemieckich wpadła w zasadzkę i straciła kilkanaście cennych czołgów. Jedynym skutkiem operacji zaczepnej było skierowanie przez Rybałkę w zagrożony rejon 179 Brygady Pancernej i 1241 Pułku Artylerii Przeciwpancernej.

Przebieg operacji “Gwiazda” i “Galop” w dniach 29 stycznia–19 lutego 1943 ⬆️

Ostatecznie już 6 lutego Sowieci odzyskali wszystkie pozycje. Niemiecki kontratak był poważnym błędem — nie tylko przyniósł poważne straty w czołgach, ale przede wszystkim w żadnym stopniu nie pomógł naciskanym przez 40 i 69 Armie radzieckie siłom niemieckim Hörnleina i Kraissa na północnej flance grupy “Lanz”. W efekcie dotychczasowe pozycje obronne położone na wschód od Dońca Siewierskiego okazały się nie do utrzymania i oddziały niemieckie do 10 lutego 1943 roku odeszły za rzekę. Tymczasem kolejny kryzys zarysował się na odcinku obsadzającej północną flankę 168 Dywizji Piechoty. Dowodzący radziecką 40 Armią generał Moskalenko mając w pierwszym rzucie pięć dywizji piechoty wprowadził do akcji dodatkowo dwie brygady pancerne zamierzając ostatecznie rozbić siły niemieckie przed swoim frontem i wyjść na tyły Charkowa. Siły radzieckie w nocy z 7 na 8 lutego zdobyły w nocnym szturmie Biełgorod i zmusiły oddziały Kraissa do odwrotu. Co gorsza dla żołnierzy 168 dywizji od południowego wschodu nadeszła radziecka 183 Dywizja Piechoty, która przerwała obronę na styku z Dywizją “Grossdeutschland” i wymusiła dalszy odwrót wprost na wschód. Tym samym cały północny odcinek frontu Grupy “Lanz” rozsypał się. Kraiss ratując swoje pododdziały wycofywał się w stronę Tomarowki, a siły 40 Armii zaczęły przelewać się przez linię Borisowka-Kozacza Łopań-Murom, co wymuszało z kolei kolejne ruchy odwrotowe sił Hörnleina.

Pojazdy pancerne Dywizji “Grossdeutschland” na północ od Charkowa ⬆️

Lanz odniósł wrażenie, że mimo posiłków brakuje mu sił niezbędnych do utrzymania tak rozciągniętej linii obrony i postanowił skupić swe oddziały na bezpośrednich przedpolach Charkowa. W związku z podjęta decyzją Dywizje SS “LAH” i “Das Reich” opuściły linie Dońca Siewierskiego organizując nową linię obrony w odległości kilku kilometrów od wschodnich dzielnic Charkowa. Dzięki skróceniu linii frontu dywizja “Grossdeutschland” mogła przesunąć się na wschód, by stawić czoła obchodzącym niemiecka obronę siłom Moskalenki. Podejmując decyzje o skróceniu pasa obrony Lanz liczył na zwiększona siłę oddziaływania własnej artylerii polowej i dzięki temu spodziewał się usztywnienia obrony własnych wojsk. Nie zdawał sobie sprawy, że w tym samym momencie na front zaczęły napływać nowe siły radzieckie — STAWKA zniecierpliwiona zbyt powolnymi w jej opinii postępami kierowała do bitwy oddziały radzieckie kończące operacje oczyszczające na głębokich tyłach, a także nowo aktywowane jednostki. Wycofanie się na przedpola Charkowa tylko częściowo niwelowało skutki głębokich oskrzydleń niemieckich stanowisk w rejonie tego miasta, a natarcie Moskalenki na północy i 6 Korpusu Kawalerii Gwardii na południu nadal stanowiło realne zagrożenie. Lanz po krótkiej konsultacji z Hausserem zdecydował się na kolejny zwrot zaczepny — celem natarcia SS-mannów miała być radziecka kawaleria. Planowano przeprowadzić kontratak siłami trzech grup bojowych w dniu 10 lutego, ale sztab Dowództwa Pancernego SS nie zdołał zapewnić koordynacji poszczególnych przemarszów i jednostki pancerne przemieszały się, a przede wszystkim cała akcja opóźniła się o jedną dobę. Przeciwuderzenie przeprowadzone 11 lutego nie spełniło pokładanych w nim nadziei.

4. Upadek Charkowa

Lewe skrzydło działające w składzie I/ SS Pz. Gren. Rgt. 1 “LAH” nie zdołało przerwać obrony radzieckiej 62 Dywizji Piechoty Gwardii na drodze Charków-Czugujew. Nieco lepiej powiodło się prawoskrzydłowemu batalionowi Meyera, który najgłębiej wdarł się w radziecką obronę. Kompanie rozpoznawcze przeszły przez Nową Wodołagę i wniknęły na tyły radzieckich kawalerzystów szerząc chaos i zamieszanie. Najcięższą walkę stoczyła jednak kolumna środkowa, złożona z niemal całego Pułku “Der Führer” wspartego I/ SS Pz. Rgt. 1 “LAH”. Grenadierzy pancerni i wspierające ich czołgi stanęli w obliczu nie tylko silnego oporu oddziałów radzieckich, ale także wobec bardzo złego stanu dróg i rozmarzającego stepu. Ostatecznie radziecka kawaleria wycofała się do Ochoczeje, gdzie definitywnie zatrzymała niemieckie ataki. W konsekwencji skierowania całości rezerw przeciw radzieckiej kawalerii i przedłużającej się walki Lanz w zasadzie stracił możliwość oddziaływania na sytuację na swym lewym skrzydle i w centrum. O ile w na wschodnich i północnych podejściach do Charkowa siły radzieckie posuwały się wśród bardzo ciężkich strat naprzód bardzo powoli i nie stanowiły poważnego zagrożenia, o tyle pozostawienie wyczerpanej dywizji Kraissa samej sobie było kardynalnym błędem. Pozostawiony samemu sobie Kraiss włączył do swych wyczerpanych pododdziałów wszystkich wciąż błąkających się na tyłach frontu żołnierzy węgierskich, a także skierował do walki znaczną liczbę żołnierzy formacji tyłowych. Dzięki tym posunięciom zdołał utrzymać słabą łączność z jednostkami 2 Armii niemieckiej odchodzącymi na Sumy, ale nie był w stanie powstrzymać stałego ruchu wstecz naciskanych bardzo silnie oddziałów swej dywizji. W efekcie naporu licznych sił sowieckich (siedem dywizji w pierwszym rzucie) Kraiss utracił kontakt z Dywizją “Grossdeutschland”, co otwarło oddziałom radzieckim drogę do Diergaczi. Upadek tej miejscowości właściwie podważył sens obrony Charkowa tym bardziej, że już 13 lutego wieczorem do północnych przedmieść miasta dotarły oddziały radzieckiej 304 Dywizji Piechoty ze składu 40 Armii Moskalenki. W tym momencie radziecką 40 Armię od jednostek 3 Armii Pancernej oddzielał korytarz o szerokości zaledwie 10 kilometrów. Tego samego dnia generał Cramer powrócił do przerwanych uprzednio obowiązków, a dowództwo nad Grupą Korpuśną objął generał porucznik Eberhardt Raus, zatem dowództwo to zmieniło nazwę na Grupa Korpuśna do zadań specjalnych “Raus”.

Odwrót z Charkowa ⬆️

14 lutego nadzorujące Grupę “Lanz” dowództwo Grupy Armii “B” zostało odesłane do Niemiec. Jej 2 Armia przeszła pod kontrolę dowodzącego Grupą Armii “Środek” Feldmarszałka Günthera Hansa von Kluge, a Armeeabteilung “Lanz” weszła w skład Grupy Armii “Don” Feldmarszałka Ericha von Mansteina, która jednocześnie zmieniła nazwę na Grupa Armii “Południe”. Tego samego dnia wbrew woli Adolfa Hitlera, który nakazał bronić Charkowa za wszelka cenę SS-Ogruf. Paul Hausser wydał rozkaz ewakuacji miasta. Dowodzący całością sił Lanz stanowczo zaprotestował, ale jego podwładny nic sobie z tego nie zrobił. Stanowisko Lanza staje się zrozumiałe, jeśli uzmysłowimy sobie, że tego samego dnia siły radzieckie zaczęły bezpośredni szturm na miasto i odwrót w takich warunkach był przedsięwzięciem co najmniej ryzykownym. W ciągu kolejnych dwóch dni siły Dywizji “Grossdeutschland” utrzymywały korytarz, którym oddziały niemieckie opuszczały miasto. Mimo sprawnej ewakuacji w Charkowie Sowieci przejęli mnóstwo remontowanego sprzętu i pokaźne zapasy, których nie było czasu zniszczyć. Z matni wyrwały się nie tylko oddziały pancerne — zupełnie dla wszystkich niespodziewanie w dniu 14 lutego 1943 roku w rejon Żmijewa dotarły pierwsze oddziały uznanej dawno za zniszczoną 320 Dywizji Piechoty generała porucznika Postela, który zdołał nawiązać łączność radiową z odchodzącymi powoli na zachód jednostkami Dywizji “LAH”. Jednostka ta mimo straty niemal 5000 żołnierzy (w tym około 1700 zabitych i zaginionych) przez dwa tygodnie odpierała radzieckie ataki i kontynuowała samotny marsz na zachód przebijając się przez kolejne radzieckie pozycje ryglowe. W ostatniej chwili akcja III/SS Pz. Rgt. 2 “LAH” otwarła wyczerpanym piechurom Postela drogę na zachód. 320 Dywizja Piechoty utraciła wszystkie pojazdy mechaniczne za wyjątkiem kilku dział szturmowych, oraz większość koni. Jej tabory i artyleria podtrzymywały zdolność do przemieszczania się wyłącznie dzięki wykorzystaniu do zaprzęgów wołów i krów, a żołnierze jednostek liniowych w znacznej mierze przezbroili się na broń radziecką zdobytą na wrogu w związku z brakiem amunicji. Natychmiast po osiągnięciu zbawczych pozycji dywizja Postela została przegrupowana na zachód od Charkowa i wraz ze 168 Dywizją Piechoty odtworzyła ciągłą rubież obrony. O zdobyciu czwartego co do wielkości miasta Związku Radzieckiego opinię publiczną poinformowano nazajutrz — 17 lutego 1943 roku. Tego samego dnia do sztabu Grupy “Lanz” wpłynął teleks z rozkazem pozbawiającym generała wojsk górskich Huberta Lanza stanowiska dowódcy zgrupowania i mianujący nowym dowódcą grupy generała wojsk pancernych Wernera Kempfa, który bezzwłocznie udał się w drogę na front.

Charków po wejściu oddziałów radzieckich do miasta — 17 lutego 1943 roku ⬆️

W chwili uzyskania dymisji Lanz panował nad sytuacją, a radziecki atak na Charków trafił w próżnię. Oddziały niemieckie po trwających ponad dwa tygodnie walkach zdołały odtworzyć pas obrony i w ogromnej większości zachować zdolność do dalszej walki. Co więcej, napór sowieckich sił zaczął słabnąć. Dzięki opuszczeniu wybrzuszenia charkowskiego przez obrońców nie doszło do okrążenia żadnych większych sił liniowych, a oddziały obecnie dowodzone przez generała Wernera Kempfa stworzyły duży nawis nad wiszącym w próżni prawym skrzydłem jednostek radzieckich, które w rejonie Nowomoskowska podeszły pod Dniepr. Wynik bitwy pozwolił obejmującemu dowództwo operacyjne feldmarszałkowi Erichowi von Manstein przygotować przeciwuderzenie mające rozbić najbardziej wysunięte na zachód siły radzieckie. Warto uświadomić sobie, że możliwość wykonania błyskotliwego uderzenia w odsłonięte skrzydło sowieckie powstała wyłącznie dzięki ofiarnej walce Armeeabteilung “Lanz”. Wyłącznie dlatego, że linia bojowa obsadzona przez 168, 298 i 320 Dywizję Piechoty okazała się być na tyle trwała, że do odwodu odeszła Dywizja “Grossdeutschland”, a ponadto można było skoncentrować całość sił SS-Ogruf. Paula Haussera za plecami utrzymujących front piechurów — na front dotarła także jako ostatnia, trzecia jego jednostka, 3 Dywizja Grenadierów Pancernych SS “Tottenkopf”. Wkrótce losy kampanii miały ulec zmianie.

5. Ocena działań Grupy “Lanz”

Zanim przejdziemy do oceny kompetencji poszczególnych dowódców i postawy biorących udział w walkach jednostek warto zastanowić się nad naturą prowadzonych działań wojennych. Walki toczono na bardzo rozległym obszarze przy użyciu stosunkowo nielicznych sił — w efekcie niemal do końca bitwy operacja obronna Grupy “Lanz” była właściwie niekończącą się serią starć małych pododdziałów, w których jedne spisywały się lepiej, a inne gorzej. Ogromne znaczenie miała postawa oficerów niższych, podoficerów i szeregowych żołnierzy — o życiu lub śmierci decydowało lepsze wyszkolenie, wola przetrwania i zdolność do szybkiego rozeznania się w sytuacji. Walki były niesłychanie krwawe i okrutne. Obie strony w zasadzie nie brały jeńców i świadomość stałego balansowania na granicy życia i śmierci była silnym motywatorem dla przeciwników. Precyzyjne wyliczenie strat poniesionych w walkach przez obie strony jest niestety niemożliwe i musimy posłużyć się szacunkami. Można przyjąć, że siły niemieckie straciły około 9 do 11 000 zabitych i rannych, a straty sił radzieckich to około 17 do 19 000 żołnierzy. Straty w sprzęcie całkowicie wymykają się jakimkolwiek szacunkom, gdyż sporo pozostawionego przez obie walczące strony uzbrojenia zostało ponownie przejęte przez Wehrmacht w toku marcowej kontrofensywy, co budzi ryzyko kilkukrotnego umieszczania tych samych pojazdów i armat na listach strat.

Ocena wartości bojowej zaprezentowanej przez siły obu stron musi być zdeterminowana nadzwyczajnymi okolicznościami towarzyszącymi przebiegowi operacji “Galop” i “Gwiazda”. Oddziały radzieckie przystępujące do natarcia nie były do takiej operacji przygotowane, a ich początkowe sukcesy wynikały w znacznej mierze ze słabości broniących się w pierwszej fazie działań sił niemieckich. Ogromne znaczenie miał zasadniczy brak operacyjnych rezerw w rękach sowieckich dowódców — ich pojawienie się w połowie lutego nie wpłynęło w większym stopniu na przebieg działań, gdyż poważnemu wzmocnieniu uległ także przeciwnik. Radzieccy dowódcy nie dysponowali dostateczną ilością broni pancernej by móc wykorzystać pierwsze sukcesy swego natarcia. W zasadzie radzieckie czołgi stały się rodzajem ruchomej artylerii ograniczonej w swych działaniach do wspierania podążających na zachód formacji piechoty. Słabo wypadła także radziecka artyleria, która wprawdzie dominowała liczebnie, ale pozbawiona w znacznej mierze dostatecznego zabezpieczenia logistycznego i mająca ogromne problemy z szybkością ruchu podczas przemieszczania się na zachód w miarę postępów piechoty, nie zdołała zapewnić dostatecznego wsparcia ogniowego. Ostatecznie, w krańcowej fazie działań zaczepnych jej potencjał liczebny został łatwo zniwelowany przez dużo sprawniej manewrującą i celniej strzelającą artylerię niemiecką. Sporym problemem pozostawał także obowiązek ścisłego realizowania przyjętych założeń operacyjnych przez radzieckich dowódców wszystkich właściwie szczebli. W konsekwencji stałego trzymania się litery pierwotnych założeń dość łatwo można było rozpoznać zamiary strony radzieckiej i przygotować adekwatną odpowiedź. Niepowodzenie próby okrążenia sił niemieckich w Charkowie, a także niezdolność do likwidacji przemieszczających się w charakterze “wędrujących kotłów” 298 i 320 Dywizji Piechoty w znacznej mierze wynika właśnie z szablonowego sposobu działania radzieckich dowództw, oraz rzecz jasna z typowej dla sowieckich oficerów wyższych “fiksacji” na realizacji zadań w wymiarze operacyjnym.

Generał Filip Iwanowicz Golikow ⬆️

Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji siły podległe generałowi Lanzowi sprawiły się w walkach dość dobrze. Takiej oceny nie powinny zmienić nawet okresowe wybuchy paniki wśród żołnierzy 298 Dywizji Piechoty, która w ciągu poprzedniego miesiąca trzykrotnie wychodziła z okrążenia sowieckiego i zapłaciła za to wielkimi stratami w ludziach i sprzęcie. Sowieci nie zdołali zniszczyć żadnej z trzech niemieckich dywizji piechoty, których położenie po pierwszych pięciu dniach walk było co najmniej rozpaczliwe. Wysokie walory zaprezentowały też wojska szybkie — najlepiej zaprezentowała się Dywizja Piechoty “Grossdeutschland”, której żołnierze pozostający pod spokojnym i umiejętnym dowodzeniem bardzo dobrze wywiązali się z nałożonych nań zadań. Sporo uwag krytycznych można mieć wobec kadry jednostek pancernych SS biorących udział w walkach — w krytycznych momentach walk często ujawniały się poważne braki w wyszkoleniu części kadry oficerskiej, co trzeba było nadrabiać ofiarnością żołnierzy. Warto przyjrzeć się bliżej działaniom poszczególnych związków.

Żołnierze 298 Dywizji Piechoty ⬆️

298 Dywizja Piechoty generała Michaelisa wyszła z bitwy bardzo osłabiona. Trudno mieć pretensje do jej dowódcy i żołnierzy za załamanie się w obronie w pierwszych dniach radzieckiego natarcia — jednostka rozciągnięta ponad miarę i słaba otrzymała zadanie zdecydowanie wykraczające poza jej realne możliwości. Pomimo załamania się dywizji i ciężkich strat w drugiej fazie bitwy generał Michaelis kierował swym związkiem pewnie i bez zastrzeżeń. W konsekwencji poniesionych w ciągu całej kampanii zimowej strat dywizja została odesłana do Kremieńczuga, gdzie posłużyła wraz z ocalałymi pododdziałami 385 i 387 dywizji do stworzenia nowej 387 Dywizji Piechoty wiosną 1943 roku. Generał Michaelis odesłany został do rezerw kadrowych, ale ostatecznie powrócił na front wiosną 1944 roku w charakterze dowódcy 254 Dywizji Piechoty, a krótko potem, w maju 1944 roku objął 95 Dywizję Piechoty. Dostał się do niewoli wraz z większością swej jednostki po katastrofalnej klęsce poniesionej przez Wehrmacht w czasie radzieckiej operacji “Bagration”. Do Niemiec z niewoli powrócił w 1955 roku.

Generał porucznik Georg-Wilhelm Postel ⬆️

320 Dywizja Piechoty, która w tak zdeterminowany sposób wywalczyła sobie drogę odwrotu z zaciskającej się pętli okrążenia została uzupełniona i toczyła pod zmieniającym się dowództwem zacięte boje na Froncie Wschodnim aż do lata 1944 roku, kiedy to uległa kompletnej zagładzie w czasie walk w Rumunii. Oficjalnie rozwiązano ją w październiku 1944 roku, aby odtworzyć jako 320 Dywizję Grenadierów Ludowych. Dowodzący dywizją generał Georg-Wilhelm Postel, który w czasie walk odwrotowych zaprezentował niezwykłe walory dowódcze na swym stanowisku pozostał do maja 1943 roku. W marcu 1943 roku za swoją postawę udekorowany został jako 215 członek niemieckich sił zbrojnych Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębu, a we wrześniu 1943 roku uzyskał promocję do stopnia generała porucznika. Dalej wyśmienicie kierował swoją dywizją i po walkach w styczniu i lutym 1944 roku w rejonie Kirowogradu, do posiadanych przez generała Liści Dębu dodano Miecze. W lipcu 1944 roku objął dowództwo XXX Korpusu Armijnego, który przestał istnieć po klęsce w Rumunii. Generał porucznik Georg-Wilhelm Postel dostał się wówczas do radzieckiej niewoli, w której zmarł na gruźlicę w 1953 roku. Pochowany został na cmentarzu wojskowym w Szachtach.

Generał porucznik Dietrich Kraiss ⬆️

168 Dywizja Piechoty wraz ze swym dowódcą spisała się spośród wszystkich niemieckich dywizji biorących udział w walkach najlepiej. Jednostka ta równie jak 298 dywizja wyczerpana, toczyła przez całą operację swoją własną bitwę — walcząc w osamotnieniu z własną słabością i ogromną przewagą sił radzieckich. Kraiss nie mając żadnej realnej pomocy ze strony innych jednostek potrafił mimo ciągłego kryzysu umiejętnie oddawać teren i nie dopuścić do rozbicia swej jednostki. Po kampanii dywizja została uzupełniona i toczyła boje aż do końca wojny kończąc swój szlak bojowy wiosną 1945 roku na Śląsku. Generał porucznik Dietrich Kraiss za swoje dowodzenie w czasie bitwy o Charków w marcu 1943 roku wyróżniony został Krzyżem Rycerskim, ale odszedł z dywizji. W maju 1943 roku objął nowo aktywowaną 355 Dywizję Piechoty, z którą powrócił na południowy odcinek Frontu Wschodniego. W listopadzie 1943 roku został przeniesiony do Francji, gdzie jako dowódca formował od podstaw 352 Dywizję Piechoty. Wraz ze swoją jednostką okrył się chwałą wyśmienicie dowodząc nią podczas alianckiej inwazji w Normandii, już od pierwszych godzin walk na plaży “Omaha” pokazując wysoki kunszt i niezwykłe opanowanie. Podczas trwającej niemal trzy miesiące epopei dowódca 352 Dywizji Piechoty w niezwykle umiejętny sposób hamował postępy przytłaczających swoją przewagą liczebną i sprzętową sił amerykańskich, wielokrotnie stając na pierwszej linii walk. Ten wyśmienity, dbający o podwładnych i osobiście odważny dowódca odniósł w dniu 2 sierpnia 1944 roku poważne rany podczas próby zmiany stanowiska dowodzenia i w ich następstwie zmarł cztery dni później. Pośmiertnie generał porucznik Dietrich Kraiss udekorowany został Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębu, a jego wojenne dokonania na trwale wprowadziły tę postać do panteonu najwybitniejszych dowódców piechoty II Wojny Światowej.

Generał piechoty Walter Hörnlein ⬆️

Dywizja Piechoty “Grossdeutschland” będąca w rzeczywistości bardzo silną formacją zmechanizowaną zapisała piękną kartę w historii swych działań bojowych. Wkrótce po bitwie przemianowana została na Dywizję Grenadierów Pancernych “Grossdeutschland” i od lata 1943 roku traktowaną ją z uwagi na zaprezentowane walory jako “straż pożarną” Frontu Wschodniego — była wysyłana na najtrudniejsze odcinki działań stanowiąc absolutną elitę Wehrmachtu. 20 grudnia 1944 roku “Grossdeutschland” rozwinięta została do struktury korpusu i pomimo spadku wartości bojowej spowodowanej ciężkimi stratami w ostatnim roku wojny pozostała do końca bardzo groźnym przeciwnikiem. Dowodzący tą dywizją pod Charkowem generał porucznik Walter Hörnlein optymalnie wykorzystał mobilność i siłę ognia swych żołnierzy skutecznie hamując impet radzieckiej ofensywy. Wspaniale zaprezentowała się artyleria dywizji, która doskonale strzelając zadała ogromne straty radzieckim siłom usiłującym przerwać niemieckie pozycje obronne. Dzięki umiejętnościom dowódców pododdziałów i postawie szeregowych żołnierzy działająca małymi grupami bojowymi dywizja okazała się jednostką nie do pokonania w warunkach bitwy charkowskiej. Po walkach o Charków Walter Hörnlein został odznaczony Krzyżem Rycerskim z Liśćmi Dębu jako 213 członek niemieckich sił zbrojnych. Dowodził skutecznie dywizją aż do lata 1944 roku, kiedy to otrzymał dowództwo LXIV Korpusu Armijnego stacjonującego w południowej Francji. Już we wrześniu 1944 roku przeniesiony został na stanowisko dowódcy LXXXII Korpusu Armijnego, z którym toczył zacięte boje w Lotaryngii. W listopadzie 1944 roku Walter Hörnlein promowany został do stopnia generała piechoty, ale już z dniem 1 grudnia 1944 roku został odwołany z zajmowanego stanowiska i trafił do rezerwy kadrowej. Kierował następnie pracą Okręgów Wojskowych — najpierw X w Hamburgu, a potem, od lutego 1945 roku II w Szczecinie. W ostatnich tygodniach wojny dowodził XXVII Korpusem Armijnym operującym w Meklemburgii, by 4 maja 1945 roku w okolicach Parchim złożyć broń przez siłami Aliantów Zachodnich.

SS-Ogruf. Paul Hauser ⬆️

Jako ostatnie w walkach o Charków udział wzięły oddziały dywizji grenadierów pancernych SS podlegające SS-Ogruf. Paulowi Hausserowi. Stopniowy napływ pododdziałów obu dywizji Haussera (trzecia przybyła na front już po zakończeniu fazy defensywnej bitwy) spowodował trudności w skoncentrowaniu ich w silne związki zdolne do wpływania na sytuację w wymiarze operacyjnym. Sam Hausser cieszący się reputacją znakomitego taktyka zawiódł podczas walk — nie potrafił dostrzec złożoności sytuacji całej Grupy “Lanz” skupiając się na własnym odcinku odpowiedzialności i w efekcie, pozostający pod silnym wrażeniem jego autorytetu Lanz pozostawił bez większej pomocy siły Kraissa koncentrując wygospodarowane rezerwy na bezużytecznych kontratakach na południowym skrzydle, co w konsekwencji otwarło siłom Moskalenki drogę do zagrożenia Charkowa od strony północno zachodniej. Na plus należy niewątpliwie zapisać Hausserowi i jego podwładnym nieustępliwość i graniczącą z brawura odwagę na polu walki, co jednak nie zmienia faktu, że proces dowodzenia siłami w polu nie był tak skuteczny i wydajny jak w przypadku ewidentnie lepiej wyszkolonych oficerów pochodzących ze związków Wehrmachtu. Na szczególne uznanie zasługuje prowadzenie działań przez Pułk Grenadierów Pancernych SS “Deutschland” dowodzonego przez SS-Staf. Heinza Harmela, który rozciągnięty na około 30 kilometrowym froncie obronnym powstrzymał radzieckie ataki i utrzymał w całości swe pozycje. Harmel za swoje dowodzenie w marcu 1943 roku udekorowany został Krzyżem Rycerskim, a w kwietniu 1944 roku objął stanowisko dowódcy dywizji. Hausser w obliczu zagrożenia okrążeniem i ogólnie bardzo złego położenia wojsk postanowił ewakuować Charków, jednakże decyzja ta nie wpłynęła na jego karierę dowódczą — sukcesy przeciwuderzenia skutkującego odzyskaniem Charkowa w marcu 1943 roku spowodowały, że pozostał na stanowisku dowódcy zgrupowania pancernego SS przemianowanego wkrótce na II Korpus Pancerny SS. Dowodził skutecznie podczas walk odwrotowych na Ukrainie i podczas inwazji w Normandii, gdzie po śmierci generała Dollmana objął dowództwo 7 Armii niemieckiej. Podczas ucieczki z kotła pod Falaise odniósł poważne rany, które wykluczyły go z aktywnych działań na czas kilku miesięcy. Powrócił na front w charakterze dowódcy Grupy Armii “Oberrhein” w styczniu 1945 roku. Po fiasku próby powstrzymania marszu Aliantów Zachodnich w głąb Niemiec Hausser zbiegł do Austrii, gdzie w maju 1945 roku w okolicach Salzburga poddał się przed siłami amerykańskimi.

SS-Staf. Heinz Harmel ⬆️

Najtrudniej ocenić postawę dowódcy niemieckiego zgrupowania — generała wojsk górskich Herberta Lanza. Problem z tym miało także OKH, które wprawdzie udzieliło mu dymisji po oddaniu Charkowa, ale już wczesnym latem 1943 roku przywróciło do aktywnej służby oddając mu komendę nad XXXXIX Korpusem Górskim. Następnie Lanz skierowany został do Grecji, gdzie dowodził XXII Korpusem Górskim. Okrył swe nazwisko hańbą po złamaniu oporu włoskich garnizonów wysp greckich po kapitulacji Włoch we wrześniu 1943 roku, nadzorując masowe egzekucje między innymi na Kefalonii. Podległe Lanzowi wojska do końca wojny działały na Bałkanach dokonując wielu kolejnych zbrodni wojennych, za które po zakończeniu wojny Lanz był zresztą sądzony. Zasądzonej przez Trybunał Norymberski kary 12 lat pozbawienia wolności nie odbył w całości, gdyż ułaskawiono go już w 1951 roku. Napisał trzy lata później obszerną monografię działań bojowych 1 Dywizji Strzelców Górskich, zerwał z nazistowską przeszłością i dotychczasowymi poglądami stając się aktywnym działaczem Niemieckiej Partii Liberalnej. Zmarł z przyczyn naturalnych w Monachium w 1982 roku. Przybywając na front generał Herbert Lanz stanął w obliczu niesłychanie trudnego zadania utrzymania pozycji obronnych przy użyciu zupełnie nieadekwatnych do tego celu sił. Nie miał żadnego wpływu na przygotowanie linii obrony z uwagi na błyskawiczne wznowienie przez siły radzieckie działań ofensywnych. W pierwszej fazie działań rozmach radzieckich uderzeń zmusił go do rzucenia na front wszystkich rozporządzalnych sił, co było decyzją słuszną tym bardziej, że miał świadomość napływających posiłków o dużych walorach bojowych.

Czołgi Dywizji SS “LAH” ⬆️

Nie mając wpływu na los 298 i 320 Dywizji Piechoty pozostawił je samym sobie starając się przede wszystkim zabezpieczyć wschodnie podejścia do Charkowa, gdzie żołnierze Haussera skutecznie zastopowali radziecką ofensywę. Nie potrafił jednakże pozostając pod przemożnym wpływem osobowości dowódcy zgrupowania SS dostrzec wagi swego północnego skrzydła, które pozostawił bez pomocy zafascynowany wizją silnego przeciwuderzenia na radziecką kawalerię na przeciwległym skrzydle. W rzeczywistości radziecki zagon kawaleryjski nawet w przybliżeniu nie stanowił dla sił niemieckich takiego zagrożenia jak postępy znacznie silniejszej 40 Armii Moskalenki. Oczywistym jest, że skierowanie do dyspozycji Kraissa silnej grupy bojowej SS pozwoliłoby na wyhamowanie impetu Moskalenki znacznie wcześniej. Biorąc pod uwagę fakt, że nadciągała już 3 Dywizja Grenadierów Pancernych SS całkowite zastopowanie goniącej resztką sił radzieckiej ofensywy i utrzymanie Charkowa było sprawą jak najbardziej realną. Mimo ewakuacji miasta Lanz działając zupełnie samodzielnie — sztab Grupy Armii “B” przez cały okres bitwy pozostał całkowicie bierny, a von Manstein objął kontrolę nad polem bitwy w końcowej fazie zmagań o Charków — dość sprawnie dowodził, choć trzeba pamiętać, że duży wpływ na przebieg walk miały błędy radzieckiego dowództwa, które podjęło decyzję o kontynuowaniu działań zaczepnych bez odpowiedniego przygotowania logistycznego, co znacznie ograniczyło potencjał ofensywny Armii Czerwonej. Koniec końców Lanz, który nie potrafił jako głównodowodzący narzucić swej woli podwładnemu (Hausserowi), a nawet podporządkował swoje zamierzenia i plany jego ocenie sytuacji za swój błąd zapłacił dymisją, co wydaje się słusznym posunięciem dowództwa, które dostrzegło problem z budową właściwego autorytetu i samodzielnością na stanowisku dowódcy związku będącego równorzędnym ze stanowiskiem dowódcy armii. Patrząc zresztą na biografię Lanza trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sam Lanz najwyraźniej zdawał sobie sprawę z przyczyn uzyskanej dymisji, gdyż na kolejnych etapach kariery w sposób wprost bezwzględny i brutalny kierował swymi podkomendnymi, co odnotowało także OKH wykorzystując go w czasie wymagającej takich właśnie predyspozycji operacji “Margarethe”, czyli okupacji Węgier w marcu 1944 roku.


Marcin Jop


Absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, historyk wojskowości. Pozostaję od lat wierny Historii Wojskowości – mojej największej namiętności, ale interesuję się też Historią Idei, Filozofią. Mieszkam i pracuję w Niemczech.




Wybierz najwygodniejszą
opcję wsparcia Złej Ambasady