Rosyjski tankowiec w Cieśninie Kerczeńskiej – dozwolony cel, czy obiekt cywilny?

9 sierpnia, 2023 0 przez Wiesław Goździewicz
Tankowce w Zatoce Perskiej eskortowane przez okręty i śmigłowiec Kaman SH-2F Seasprite US Navy, źródło: https://negativecolors.com/exhibitions/dire-straits-front-lines-tanker-war/article-part-1/ 

Część trzecia – podsumowanie i wnioski.

W poprzednich dwóch częściach omówione zostały okoliczności, w których zgodnie z prawem międzynarodowym cywilna jednostki handlowe mogą zostać uznane za dozwolone cele wojskowe oraz prawnomiędzynarodowych aspektów blokad morskich. Czas na podsumowanie i wnioski.

Przewrotnie na początek kwestia blokad morskich.

Legalność blokad ogłoszonych przez Rosję i Ukrainę.

Obie strony ogłosiły de facto wzajemne blokady morskie Przy czym teoretycznie tylko Rosja posiada siły i środki niezbędne dla jaj wymuszania, ponieważ ukraińska Marynarka Wojenna nie dysponuje okrętami wojennymi. Dwa eks-brytyjskie niszczyciele min typu Sandown przekazane stronie ukraińskiej i formalnie przyjęte w skład ukraińskiej floty od 2 lipca pod nazwami „Czerkasy” (ex HMS „Shoreham”) i „Czernichów” (ex HMS „Grimsby) przebywają wciąż na terytorium Wielkiej Brytanii.

„Czerkasy” (ex. HMS Shoreham) w dniu uroczystości pierwszego podniesienia ukraińskiej bandery, źródło: Naval News

Wprawdzie ukraiński ambasador w UK stwierdził, że to od Ukrainy zależy, kiedy okręty te skierowane zostaną na Morze Czarne, ale jego wypowiedź pomijała fakt podjęcia przez Turcję decyzji w trybie Art. 21 Konwencji z Montreux czyli to de facto i de iure od decyzji Ankary zależy, kiedy ukraińskie okręty przeciwminowe będą mogły wejść na Morze Czarne, biorąc pod uwagę, że formalnie dotychczas nie miały one portu macierzystego nad Morzem Czarnym, więc nie mogą podnosić argumentu powrotu do ukraińskich portów czarnomorskich. Z kolei ewentualna próba ich wejścia do Odessy, mogłaby zakończyć się ich zatopieniem przez stronę rosyjską, która – mimo ostatnich sukcesów ukraińskich związanych z użyciem morskich bezzałogowców, wciąż dysponuje miażdżącą przewagą nad marynarką wojenną Ukrainy.

Wyciąg z Konwencji z Montreux

W poprzedniej części wskazałem, że dla legalności blokady morskiej, muszą zostać spełnione przede wszystkim kryteria: notyfikacji w sposób spełniający wymogi Art. 9 Deklaracji Londyńskiej z 1909 r., bezstronnego stosowania oraz efektywności.

Co do treści deklaracji – mimo drobnych niuansów w mojej ocenie deklaracje obu stron
w wystarczającym stopniu spełniają wymogi co do ich treści, aczkolwiek wątpliwości może budzić brak wskazania terminu, w jakim jednostki neutralne mogą opuścić obszary blokad.

W kwestii bezstronnego stosowania – wyjątkowo krótki czas obowiązywania blokad nie pozwala na ustalenie praktyki obu państw deklarujących blokadę w tym względzie, choć dotychczasowe działania ukraińskie ograniczały się wyłącznie do jednostek pod rosyjską banderą. Z kolei strona rosyjska rozpoczęła minowanie ukraińskich ujść w delcie Dunaju, a podejścia do portu w Odessie zaminowane zostały jeszcze w zeszłym roku, na długo przed deklaracją blokady sprzed 6 tygodni. Na potrzeby niniejszego artykułu załóżmy jednak, że działania blokadowe obu stron mają charakter uniwersalny i bezstronny.

Zdecydowanie większe wątpliwości budzi kwestia efektywności blokad ogłoszonych przez obie strony.. I kwestia teoretycznych zdolności do jej wymuszania ma tu znaczenie drugorzędne, ponieważ zgodnie z normami MPHKZ (uznawanymi za zwyczajowe), efektywność blokady jest kwestią faktyczną, a nie prawną.

Zacznijmy od deklaracji ukraińskiej – czy blokada przez nią ogłoszona jest efektywna? Abstrahując od braku zdolności umożliwiających jej wymuszanie:

  • brak okrętów,
  • brak lotnictwa morskiego i patrolowego,
  • uzbrojenie przeciwokrętowe ograniczone do nadbrzeżnych wyrzutni przeciwokrętowych kierowanych pocisków rakietowych „Neptun” i „Harpoon” o zasięgu odpowiednio ok. 200 i 160 km, a więc niezdolnych do rażenia rosyjskich jednostek w pobliżu portów okupowanego Krymu, nie wspominając o np. Noworosyjsku,
  • brak możliwości stawiania min morskich poza wąskim własnym pasem przybrzeżnym;
  • jedyną faktyczną zdolnością uderzeniową ukraińskiej marynarki są bezzałogowe pojazdy nawodne będące de facto bronią jednorazowego użytku, przy pomocy której nie da się przeprowadzić wizyty, inspekcji, zajęcia czy skierowania podejrzanej jednostki do wskazanego portu.

Czy dwa ataki ukraińskich bezzałogowców morskich spowodowały paraliż żeglugi do lub z rosyjskich portów? Nie.. Czy stosowane przez Ukrainę inne środki, np. ogłaszanie obszarów morskich w pobliżu rosyjskich portów za strefy zamknięte dla żeglugi z uwagi na działania wojenne przyniosły skutek? Abstrahując od faktu, że Ukraina nie ma prawa administrować obszarami znajdującymi się wewnątrz rosyjskiego morza terytorialnego dopóki nie prowadzi zbrojnej okupacji korespondujących obszarów przybrzeżnych, zatem ogłaszanie tych obszarów strefami zamkniętymi dla żeglugi uznać można za przejaw swoistego „trollingu” w kwestiach o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa żeglugi.

Zadeklarowana przez Ukrainę blokada morska rosyjskich portów jest zatem nieefektywna, a co za tym idzie bezskuteczna z prawnego punktu widzenia. Co właściwie nie ma większego znaczenia, ponieważ dotychczas nie dało się zaobserwować ukraińskich działań zmierzających do wymuszania blokady. Zastanawia natomiast publikacja deklaracji blokady w sytuacji, w której decydenci muszą zdawać sobie sprawę, że jej wymuszanie będzie niemożliwe, zatem z założenia nie może być efektywna,

Nieco wyprzedzając tezę (BLUF), stwierdzić należy, iż ogłoszona przez Rosję blokada morska Ukrainy również jest nieefektywna. Ponieważ – jak wspomniano kilkakrotnie – efektywność blokady to kwestia faktów, stanu faktycznego, a nie teoretycznych możliwości, czy nawet faktycznych zdolności, ale bądź niewykorzystanych wcale, bądź wykorzystywanych nieefektywnie. I tu nie powinno być wątpliwości że niemałe rosyjskie zdolności, zarówno jeśli chodzi o siły okrętowe (nawodne i podwodne), jak i powietrzne (rozpoznawcze, uderzeniowe) nie zostały wykorzystane w sposób umożliwiający efektywne wymuszanie blokady.

Z aktywnych działań zmierzających do ewentualnego wymuszenia blokady tak naprawdę wspomnieć można jedynie o zaminowaniu ukraińskich ujść w delcie Dunaju. Ale wedle mojej wiedzy żaden statek (czy to ukraińskiej, czy neutralnej bandery) zawijający do jednego z ukraińskich portów na Dunaju w celu pobrania ładunku zboża nie został przez stronę rosyjską zatrzymany i poddany inspekcji. I to mimo obecności rosyjskich okrętów i samolotów rozpoznawczych w pobliżu głównych szlaków żeglugowych wiodących z Bosforu w kierunku delty Dunaju. Trudno odnieść się do pozycji rosyjskich okrętów podwodnych na Morzu Czarnym (są obecne, o czym mogą świadczyć odpalenia pocisków manewrujących z ich wyrzutni torpedowych), ale ich obecność na Morzu Czarnym powinna stanowić istotny atut w wymuszaniu blokady.

Nie jest mi jednak znany ani jeden przypadek, w którym siły rosyjskie podjęły jakiekolwiek działania w celu wymuszania blokady. Zatem mimo prawidłowej (niemalże) deklaracji i posiadania zdolności umożliwiających prowadzenie działań blokadowych, w mojej ocenie rosyjska blokada jest faktycznie nieefektywna, a zatem prawnie bezskuteczna, zatem jakiekolwiek działania podjęte w najbliższym czasie przeciwko statkom neutralnych bander w powołaniu się na ogłoszoną blokadę byłyby bezprawne.

Statki handlowe nieprzyjaciela (czyli w tym przypadku pod ukraińską banderą) w dalszym ciągu mogą podlegać wizycie i inspekcji pod kątem ewentualnej kontrabandy (materiałów przeznaczonych bezpośrednio do użycia przez siły zbrojne przeciwnika), a w razie stwierdzenia kontrabandy mogą podlegać zajęciu, aczkolwiek jednostki cywilne nieprzewożące kontrabandy, powinny mieć możliwość swobodnego kontynuowania rejsu, o ile nie spełniają kryteriów dozwolonego celu wojskowego omówionych w pierwszej części „tryptyku”.

Clue problemu – dozwolony cel, czy nie?

Zataczając pełne koło, czas przyjrzeć się, czy „Sig” spełniał wymogi dozwolonego celu wojskowego?

Na podstawie znanych mi informacji nie widzę przesłanek, które umożliwiałyby stwierdzenie, że spełnione zostały wymogi definicji z Art. 52 ust. 2 Pierwszego Protokołu Dodatkowego do Konwencji Genewskich (1PD). Z natury „Sig” obiektem wojskowym nie jest, jako jednostka cywilna. Położenie dotyczy co do zasady obiektów nieruchomych, lokalizacji geograficznych, jedyna sytuacja, w której statek mógłby zostać uznany za dozwolony cel z powodu swojego położenia, jaka przychodzi mi do głowy, to w przypadku wykorzystania go jako bariery uniemożliwiającej wejście do portu (choć w takim przypadku prawdopodobnie wyczerpane zostałoby również kryterium użycia, o czym za chwilę).

Przeznaczenie, czyli zamierzony przyszły sposób wykorzystania. Podnoszone były
w komentarzach argumenty, że z powodu dostarczania paliwa dla rosyjskiego kontyngentu wojskowego w Syrii, „Sig” stał się „de facto” jednostką pomocniczą. Z tym że w międzynarodowym prawie działań zbrojnych na morzu nie funkcjonuje pojęcie „de facto jednostki pomocniczej”. Jednostką pomocniczą jest statek, który nie jest okrętem wojennym, a stanowi własność sił zbrojnych lub prowadzi żeglugę na ich potrzeby, przy czym w danym czasie musi to być służba wyłącznie rządowa i niekomercyjna. W razie prowadzenia żeglugi zarówno na potrzeby rządowe (sił zbrojnych), jak i komercyjnie, nie ma mowy o jednostce pomocniczej, tylko o statku handlowym podwójnego wykorzystania (ewentualne kryterium użycia). Jednostki pomocnicze stanowią dozwolone cele wojskowe z powodu przeznaczenia, nawet jeśli w danym momencie nie są wykorzystywane do bezpośredniego wsparcia wysiłku wojennego przeciwnika. Jednakże ze względu na swoją rolę i swoistą integrację z siłami zbrojnymi przeciwnika w czasie konfliktu zbrojnego, przeznaczone są do użycia o typowo wojskowym charakterze, stąd ich status jako dozwolonych celów wojskowych.

Newport Manual on the Law of Naval Warfare

Czy „Sig” mógł zostać uznany za jednostkę pomocnicza? W mojej ocenie nie, ponieważ wykonuje żeglugę na zasadach komercyjnych, jego armatorem jest podmiot cywilny (objęty sankcjami Departamentu Skarbu USA, o czym mowa była w pierwszej części) i nie ma informacji, jakoby wykonywał żeglugę wyłącznie na potrzeby rosyjskich sił zbrojnych czy pełnił inną wyłączną służbę rządową.

Pozostaje zatem kryterium użycia.  Jak wspomniałem w pierwszej części, podlega ono cezurze czasowej – obiekt cywilny wykorzystywany do celów wojskowych stanowi dozwolony cel wyłącznie przez czas, w którym trwa jego użycie do celów wojskowych. Transport zaopatrzenia dla sił zbrojnych jest niewątpliwie takim użyciem i w trakcie transportu zaopatrzenia czy uzbrojenia dla przeciwnika (materiałów wojskowych, przeznaczonych do bezpośredniego wykorzystania przez siły zbrojne, a nie wszystkich ładunków, które mają być dostarczone na terytorium przeciwnika, np. żywności przeznaczonej dla ludności cywilnej), cywilny statek handlowy może stać się dozwolonym celem wojskowym. Może, ponieważ została jeszcze jedna część definicji,
o której za chwilę.

„Sig” „znany był” z faktu transportowania paliwa lotniczego dla rosyjskiego kontyngentu w Syrii. Ale w momencie ataku stał na kotwicy, oczekując na redzie a możliwość wejścia do portu w Kerczu w rejsie z Morza Śródziemnego przez Bosfor i Morze Czarne do Kercza. Czyli w tym czasie na pewno nie transportował paliwa dla rosyjskiego kontyngentu w Syrii. Biorąc pod uwagę, że mimo poważnego uszkodzenia, nie doszło do wycieku ropy czy innych paliw ze zbiorników transportowych statku, można domniemywać, iż były one (częściowo) puste, a przynajmniej nie zawierały płynnych produktów naftowych. Zwłaszcza że paliwo lotnicze (np. JET-A1) jest wyjątkowo lotnie i łatwopalne, eksplozja rzekomo 400 kg materiałów wybuchowych, jakie przenosić miał USV, który dokonał ataku, zapewne spowodowałaby zapłon przewożonego w zbiornikach paliwa i trudny do opanowania pożar.

Tankowiec M/V Pivot uszkodzony w Cieśninie Ormuz, 1987 r., źródło: https://negativecolors.com/exhibitions/dire-straits-front-lines-tanker-war/
M/V Surf City uszkodzony w Zatoce Perskiej w 1988 r., źródło: Australian War Memorial
Pożar na tankowcu zaatakowanym granatnikami przeciwpancernymi przez członków irańskiej Gwardii Rewolucyjnej, żródło: https://negativecolors.com/exhibitions/dire-straits-front-lines-tanker-war/article-part-1/

Nie da się jednak wykluczyć, że w chwili ataku na pokładzie lub w ładowniach „Sig” przewoził zaopatrzenie lub sprzęt wojskowy. Inny rosyjski statek, „Sparta IV” sfotografowano w połowie lipca wchodzący do portu w Noworosyjsku z ciężarówkami i systemami artyleryjskimi transportowanymi z Syrii, więc transport sprzętu wojskowego między Syrią a Rosją trwa. Być może strona ukraińska posiadała informacje na temat ładunku „Siga”, których my nie posiadamy, aczkolwiek dziwi fakt, że nie zostały one upublicznione jeśli potwierdzać miały obecność „materiałów wojennych, co przesądzałoby o wykorzystaniu „Siga” w momencie ataku do wsparcia działań wojennych Rosji.

Właśnie – wsparcia działań zbrojnych lub jak to określa Art. 52 ust. 2 1PD – „wnoszą istotny wkład do działalności wojskowej”. Transportowanie uzbrojenia do rejonu działań zbrojnych takim istotnym wkładem jest, aczkolwiek wątpliwości budzi, czy dostarczanie paliwa na zaopatrzenie kontyngentu biorącego udział w działaniach zbrojnych w zupełnie innym teatrze działań (Syria) i przez to niemogącego zaangażować się w działania zbrojne na Ukrainie, wnosi istotny wkład do rosyjskiego wysiłku wojennego na Ukrainie. A zakładając, że „Sig” w drodze powrotnej do Kerczu nie przewoził zaopatrzenia wojskowego, jego wkład w rosyjski wysiłek zbrojny był znikomy. Aczkolwiek od pewnego czasu obserwuję działania zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie, zmierzające bardziej w stronę „zamerykanizowanej” doktryny targetingu, rozszerzającej pojęcia celów wojskowych również na obiekty, które przyczyniają się do ogólnego wspierania wysiłku wojennego czy podtrzymywania zdolności
do prowadzenia działań zbrojnych (war-sustaining effort), umożliwiając tym samym atakowanie celów „ekonomicznych” w celu osłabienia gospodarki przeciwnika, a nie bezpośredniego szkodzenia jego siłom zbrojnym. Takie rozszerzające podejście jest jednak w mojej ocenie naruszeniem Art. 52 ust. 2 1PD, a zarówno Ukraina, jak Rosja są jego stronami (USA nie).

Co ciekawe, USA uznając cele ekonomiczne za dozwolone, podjęły się w czasie tzw. „wojny tankowców” eskortowania tankowców z iracką ropą, potępiając irańskie ataki na tankowce. Ataki ukierunkowane właśnie na osłabienie irackiej gospodarki, a nie bezpośrednio irackich sił zbrojnych. Zwrócono na to uwagę w niedawnym wpisie na blogu Articles of War:

Większość państw społeczności międzynarodowej stanowczo odrzuca pogląd, jakoby obiekt mógł zostać uznany za cel wojskowy tylko dlatego, że taki cel generuje dochód, który przyczynia się do działań wojennych wroga. Jak na ironię, Stany Zjednoczone pozostały najbardziej znanym orędownikiem poglądu, że funkcje „podtrzymywania wojny” (war-sustaining) mogą również przekształcić cel w cel wojskowy. Warto jednak zauważyć, że stanowisko to ma bardzo krótką proweniencję nawet w Stanach Zjednoczonych i ma niezwykle niepewne podstawy historyczne i prawne, które zostały wszechstronnie obalone w nauce akademickiej.

Ponadto, ostatnio amerykański Departament Obrony wydał suplement do swojego Podręcznika Prawa Wojennego, w którym zwraca uwagę na konieczność podjęcia możliwych środków ostrożności dla zapewnienia, że zaatakowany obiekt podwójnego przeznaczenia lub użytku faktycznie spełnia kryteria dozwolonego celu wojskowego, o czym również informuje blog Articles of War:

I na koniec – kwestia określonej korzyści wojskowej w przypadku ataku na „Sig”. Atakowanie „pustego” tankowca na pewno takiej konkretnej korzyści wojskowej nie przynosi, a na pewno nie korzyści „bezpośredniej”. I nawet w przypadku, gdyby przewoził on w danym momencie paliwo dla rosyjskiego kontyngentu wojskowego w Syrii, trudno byłoby mówić o konkretnej korzyści dla Sił Zbrojnych Ukrainy, ponieważ działania tego kontyngentu nie mają nic wspólnego z wojną między Rosją a Ukrainą. Korzyści pośrednie, czy też ekonomiczne z zaatakowania „Sig” Ukraina zapewne uzyskała. Dość wspomnieć o sygnalizowanej przez Lloyd’s możliwości zaprzestania komercyjnej żeglugi na Morzu Czarnym przez zagraniczne tankowce.

Taki efekt, być może zamierzony przez stronę ukraińską, jest jednakże odległy od korzyści wojskowej i wpisuje się w doktrynę „celów ekonomicznych”, „war-sustaining effort”. To z kolei ma potencjał eskalowania do poziomu nieograniczonej wojny morskiej, która została uznana przez Trybunał Norymberski za sprzeczną z normami MPHKZ.

Reasumując, dostępne obecnie informacje nie pozwalają na jednoznaczne uznanie „Sig”
za dozwolony cel wojskowy w momencie jego zaatakowania. Być może strona ukraińska dysponuje danymi wywiadowczymi, które uzasadniałyby legalność ataku (np. zdjęcia satelitarne ukazujące obiekty znajdujące się na pokładzie, kopię manifestu okrętowego wyszczególniającego ładunek, informacje HUMINT o ładunku przyjętym na pokład/do zbiorników w Tartusie itp.), ale na tę chwilę ich nie udostępniła. Gdybym w oparciu o przedstawione powyżej informacje miał doradzać mojemu dowódcy w kwestii możliwości przeprowadzenia ataku, uznałbym, że jest zbyt wiele nie dających się usunąć wątpliwości, by obalić domniemanie statusu cywilnego w rozumieniu Art. 52 ust. 3 1PD. Stąd istotne jest posiadanie odpowiednich sił morskich, zdolnych do realizacji prawa wizyty, abordażu, inspekcji i ewentualnego zajęcia jednostki pod banderą przeciwnika. Czyli #PoCoNamMarynarkaWojenna ,
odc. …