„Panie Majster, to się wyklepie!” – czyli służby remontowo-ewakuacyjne WPiZ FR na Ukrainie. (Archiwum)

„Panie Majster, to się wyklepie!” – czyli służby remontowo-ewakuacyjne WPiZ FR na Ukrainie. (Archiwum)

20 listopada, 2022 1 przez Tomasz Leśnik

Inwazja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę 2022 – notatki na marginesie

Część III.

„Panie Majster, to się wyklepie!” – czyli służby remontowo-ewakuacyjne WPiZ FR na Ukrainie.

Jak pisałem SZ FR na skutek nie do końca pojętych decyzji o przerwaniu rozwinięcia wkroczyły na Ukr w zasadzie bez brem (batalionów remontowych), działających czołówek naprawczych, patroli ewakuacyjnych, polowych baz remontowych. Kolumny „rajdowe” objuczone jak cygańskie tabory ruszyły w głąb Ukraińskiego terytorium nie oglądając się za siebie. Skutek wszyscy widzieliśmy w postaci naprawdę dużej ilości porzuconych/uszkodzonych wozów, których nie miał kto ewakuować na zaplecze (przepraszam, ewakuacją zajęła się Ukraińska Samodzielna Dywizja Traktorów – tylko nie do końca w kierunku, który by był satysfakcjonujący dla SZ FR). Tu mały wtręt – bremy i inne jednostki odpowiedzialne za ewakuację uszkodzonego sprzętu, jego naprawy, itp dość często mają stosunkowo niski poziom ukompletowania osobowego w czasie „P”. W codziennej służbie nie sprawia to kłopotu, a przy okazji większych ćwiczeń, manewrów po prostu powołuje się rezerwistów w pożądanej liczbie i jednostki się rozwija do pożądanego poziomu (ale zazwyczaj nie do stanów „W”), podobnie jest ze sprzętem, który w większości jest zakonserwowany na zapasie nienaruszalnym. Jak miała być „trzydniowa specjalna operacja wojskowa”, no to jakoś by to przeszło, ale jak wyszła z tego pełnokrwista wojna ze znacznym użyciem WPiZ, to sprawa się rypła. Musiało to doprowadzić do sytuacji, że Sasza z Sieriożą podrapali się po głowie, przypomnieli sobie własne regulaminy i z czasem sytuacja uległa normalizacji, ale i tak jest, hmm, daleka od doskonałości.

Obecnie jest tak, że owszem, ewakuacja uszkodzonego sprzętu przebiega stosunkowo sprawnie, ba, nawet najciężej uszkodzone pojazdy po weryfikacji są odsyłane transportem kolejowym do stałych baz remontowych, jak i do fabryki. ALE, pojawiło się sporo „drobnych problemików”.

Stan osobowy – czyli „Kadry, głupcze” – skoro nie ma „oficjalnej mobilizacji” to niby nie można ot tak powoływać rezerwistów z różnych korpusów osobowych ze specjalności grupy osobowo technicznej. Oczywiście, ratują się przerzucaniem kadry z jednostek nie zaangażowanych na Ukrainie, ba, nawet z innych rodzajów sił zbrojnych, co już zakrawa na patologię, stosuje się przeróżne „zachęty i perswazje” w stosunku do rezerwistów, ba, nawet osób formalnie ze względu na wiek nie podlegających obowiązkowi mobilizacyjnemu w celu nakłonienia ich do podpisywania jakże dobrowolnych (oczywiście) kontraktów itp. Rezultaty tych działań są rozmaite, ale finalnie ukompletowanie osobowe jest przynajmniej w niektórych przypadkach mocno dalekie od wymaganego, a i stopień fachowości jest zdecydowanie różny (eufemizm taki), co mocno wpływa na zdolności przerobowe, lecz to nie jedyny problem, i tu przejdźmy do punktu drugiego.

Sprzęt – No cóż, nie jest specjalnym zaskoczeniem, że dziwnym trafem się okazało, iż stan faktyczny tak delikatnie był mało zgodny ze stanem ewidencyjnym. Oczywiście, w podstawowych kategoriach sprzętu wszystko się zgadzało, ale już np. wyposażenie mobilnych warsztatów remontowych – to już tak jakby ciutkę niekoniecznie. W końcu nie jest dziwnym, że jak kapitan miał remont daczy, to potrzebną szlifierkę, wiertarkę stołową czy spawarkę nie szedł kupić do sklepu, tylko pożyczał ze stanu pojazdów, które miał w ewidencji – a że czasem potem zapominał odnieść – no cóż, zdarza się. Rezultatem był i jest oficjalny szaber po Ukraińskich warsztatach samochodowych/ślusarskich/sklepach nakazywany przez dowódców czy to bremów, polowych baz remontowych czy parków sprzętowych, a doskonałą tego egzemplifikacją jest anegdota jak jeden z patroli wysłany w teren niemal postrzelał się z tiktokowcami (bandyci od Kadyrowa) o jednego Migo-Maga. Personel jest zmuszony do „kombinowania” (khmm jak bym to skądś znał) dorabiania własnym sumptem drobnych narzędzi, stanowisk do demontażu itp. Ta wojenna improwizacja daje jako takie efekty, lecz tu cały na biało wchodzi problem trzeci.

Części zamienne/zestawy naprawcze – czyli „Andrzeju, gdzie ja znajdę taki błotnik” – znowu stany magazynowe. Inwentaryzacja magazynów głębokiego składowania z wiosny-lata 2020 wykazała, że niby wszystko jest w najlepszym porządku, są jakieś drobne uchybienia, ale tak ogólnie jest OK. No cóż, mogę tylko podejrzewać jak faktycznie musiała wyglądać ta akcja, bo rzeczywistość po 24 lutego 2022 zaskrzeczała i pokazała środkowy palec. Coś „dziwnego” się stało zarówno z kompletnymi silnikami z typoszeregu W-46 jak i zestawami naprawczymi do nich. Jak warsztaty polowe czy parki sprzętowe zaczęły składać zapotrzebowania na podzespoły napędowe to okazało się, że np. w jednym ze składów, o ile stan faktyczny W-55U czy GTD-1000 był zgodny z magazynowym (po parędziesiąt), to W-46 było .. TRZY z kilkudziesięciu wg papierów, a z W-84 było tylko trochę lepiej. Oczywiście, sytuacja ta przedstawia się odmiennie w różnych częściach ZSRR .. wróć Rosji, ale problemy w zasadzie występują wszędzie. Identycznie wygląda sytuacja z innymi podzespołami układu napędowego, jak choćby przekładnie boczne. Braki w dostawach zarówno kompletnych zespołów napędowych, jak i zestawów remontowych do baz polowych powodują lawinowe zwiększanie się liczby sprzętu niesprawnego wyłączonego z linii. Podobnie ( a czasami wręcz gorzej) dzieje się z podzespołami do radiostacji, celowników, części do automatów ładowania, czy SKO. Nie tak dawno temu zapanowała panika z poszukiwaniem lamp elektronowych do przywracanych do służby wozów typoszeregu T-62, bo okazało się, że ich fizycznie w zasadzie nie ma, albo są wadliwe/uszkodzone/niewłaściwie przechowywane. Znowu amba fatima.

Wreszcie wisienka na torcie, czyli legendarna wręcz „user friendly” pojazdów z sowieckim rodowodem, ich łatwość eksploatacji i napraw. Zainteresowanym polecam sprawdzić jaki czas jest niezbędny na wymianę np. zespołu napędowego w T-72A/M a jaki w Leopardzie 2. Co niektórzy mogą być zaskoczeni.

Zamiast podsumowania – czyli co, jest fatalnie, za chwilkę czołgi, bewupy staną, Rosja skapituluje a Ukraińska flaga załopocze na Kremlu? No nie, zupełnie nie. Bazy polowe czy parki sprzętowe ratują się niemal całkowita kanibalizacją tych pojazdów, które zostały zakwalifikowane ze względu na uszkodzenia do długotrwałych remontów na głębokich tyłach/fabryce – w kolejowych transportach ewakuacyjnych przeważają niemal kompletne golasy. Oczywiście wydłuży to remont (a w zasadzie „rebuilt”) tyłowy, ale pozwala podtrzymywać sprawność sprzętu na szczeblu armijnym. Rosjanie, aby uzupełniać straty jak i zlikwidować nawis remontowy sięgnęli po, może mało finezyjne, ale skuteczne rozwiązanie. Po prostu dostarczają systematycznie na front nowe pojazdy. Przy czym słowo nowe należy wziąć w pewien cudzysłów, gdyż jest to w zasadzie sprzęt albo z magazynów długotrwałego składowania (z tym jest gorzej), bądź z jednostek wojskowych, które bezpośrednio nie biorą udziału w walkach (np. Daleki Wschód). Jeśli chodzi o jednostki wojskowe, to przekazują one najczęściej sprzęt nie będący w grupie eksploatacji bieżącej/szkoleniowy, tylko ten z konserwacji/zapasów nienaruszalnych. Co do zasady powinien on być w dobrym stanie, a w rzeczywistości to jest różnie. Oczywiście, jednostki powinny otrzymywać w zamian za swe wysyłane na front np. T-72AW,B, BMP-1 i 2 inne pojazdy w zamian, by wypełnić tabele należności/etaty – i dostają. Tylko, że najczęściej z magazynów głębokiego składowania otrzymują pojazdy które hmm – rozpadające się rzęchy/wydmuszki/zabytki techniki/złomy niebędące w stanie samodzielnie zjechać z rampy – tak to adekwatne określenia na to co np. bataliony czołgów pod chińską granicą otrzymują. Inna sprawa, że w niczym to nie przeszkadza – zwłaszcza w kontekście działań na Ukrainie – no chyba, że okaże się, że taki batalion należy rozwinąć do stanu „W” – o tak, wtedy to będzie doprawdy zabawne. Ze składów ponadto wyciągają dość leciwe pojazdy rodziny T-62 (nie bez problemów), którymi też łatają prowizoryczne dziury, zwłaszcza tam gdzie jako tako mogą one stanowić substytut bardziej wartościowych pojazdów. Przemysł też stara się oddawać armii nowe pojazdy – no, ale tu jest ze względu na problemy z dostawcami podzespołów najtrudniej. A właśnie z niedoborem podzespołów, czy części zamiennych Rosja też stara się jakoś radzić skupując gdzie to tylko jest możliwe wszystko co się nadaje do ich pojazdów. Często z silnym wsparciem służb wywiadowczych, stosując metody tak przekupstwa, przebijania cen do czasami niebotycznego poziomu jak i nawet szantażu. To wszystko razem wzięte plus jednak inny charakter działań w obecnej fazie konfliktu powoduje, że niestety, ale pojazdów stanowiących trzon WPiZ SZ FR na froncie Ukraińskim im szybko nie zabraknie.. Na pocieszenie – ostatnio dostało się kilkakrotnie też polowym bazom remontowym, co połączeniu z oczekiwanym wraz z (miejmy nadzieję) rychłym nadejściem ATACMS i zakłóceniem dostaw mps (materiały pędne, smary) może spowodować trudności z utrzymaniem odpowiedniej liczby sprawnych i dostępnych pojazdów.

Ciąg dalszy nastąpi?


Tomasz Leśnik


Od bardzo dawna (co potwierdzają siwe włosy i zakola) interesujący się problematyką bezpieczeństwa narodowego, sił zbrojnych, militariów. Maruda zadający niewygodne pytania. Aktywny uczestnik polskiego „mil-netu”. Od niedawna obecny także na Twitterze – profil @PEmeryt – Hobby: historia, II RP, gitara i muzyka także w „ciężkiej” odmianie.


Wybierz najwygodniejszą
opcję wsparcia Złej Ambasady