Komando Foki – Made in Russia

Komando Foki – Made in Russia

4 listopada, 2022 0 przez Kamil Dmytryszyn

Wstęp

Każdy chyba kojarzy siły specjalne amerykańskiej marynarki, czyli Navy SEALs (Navy Sea, Air and Land). Sformowana w 1961 roku jednostka wsławiła się wieloma głośnymi akcjami, między innymi zatrzymaniem Miroslava Tadicia, czy operacją której celem było wyeliminowanie Osamy bin Ladena. Wpisała się również silnie w popkulturę dzięki taki filmom jak „Helikopter w ogniu”, „Snajpier” czy oczywiście „Komado Foki”. Jednak dziś spojrzymy na rosyjskie „foki”. Specnaz, SPiŚD, „Witaź” to zapewne pierwsze skojarzenia, jednak Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej posiadają na swoim stanie nie „foki”, a foki.


Tańcząca z delfinami

Oczywiście dla znawców tematu nie jest to zaskoczenie ponieważ ssaki morskie działają również m.in. w U.S. Navy, a ZSRR prowadziło w tym temacie swoje prace badawcze jeszcze w latach 60’ ubiegłego wieku. Radziecka marynarka wojenna utworzyła w 1965r. specjalny ośrodek badawczy (JW. 13132-K), którego głównym zadaniem było poznanie możliwości wykorzystania ssaków morskich dla celów armii. Placówkę zlokalizowano w Sewastopolu, a jego pierwszym dowódcą został doświadczony nurek i żołnierz, kapitan I stopnia Wiktor Kałganow. Na tym etapie nie sposób również nie wspomnieć o Halinie Shurepowej, pierwszej kobiecie nurku w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, a także pierwszej trenerce „bojowych delfinów”. Shurepowa po otrzymaniu propozycji pracy w tajnym czarnomorskim ośrodku badawczym, porzuciła swoje dotychczasowe życie w Leningradzie i osiedliła się w namiocie na brzegu zagrody, gdzie żyło 40 butlonosów, studiując ich zwyczaje przez następne 2 lata.

„To jest równoległy świat. Delfiny mogą myśleć, mówić, kochać, cierpieć. Żyją do czterdziestu lat, umierają na zapalenie płuc i zawały serca ”

– wspominała silnie związana ze swoimi podopiecznymi Shurepowa.
Galina Shurepova ze swoim podopiecznym

Jej zadaniem było wyszkolenie delfinów, tak aby były w stanie patrolować wejścia do portów, odnajdywać i eliminować nurków-sabotażystów oraz podnosić z dna ciężkie przedmioty. Jednak jak trenować, czy jak się z nimi komunikować – nikt tego nie wiedział.

Długa obserwacja zwierząt umożliwiła Shurepowej dojście do kluczowych dla tresury wniosków.  Pod wodą wydaje się, że delfiny rozmawiają ze sobą bez przerwy, „ćwierkając jak wróble”. Jak się okazuje to tylko sposób wyrażania emocji. Między sobą komunikują się sygnałami o wysokiej częstotliwości, których człowiek nie jest w stanie usłyszeć. Tak samo delfiny „nie słyszą” naszej mowy i aby się z nimi porozumieć należy używać gestów. Była to bardzo żmudna i trudna praca aby nauczyć butlonosy wspólnego języka. Czas jednak pokazał że metody trenerki okazały się być skuteczne i stała się pionierką w szkoleniu „bojowych delfinów”.


Ratownik, zwiadowca, żołnierz

W 1974 roku delfin o imieniu Herkules po raz pierwszy w historii związku radzieckiego odkrył i oznaczył zatopioną torpedę na głębokości 51 metrów, a już w 1975 roku delfiny weszły oficjalnie do służby w 102. Oddziale Siły Podwodnych i Środków Dywersyjnych. Ssaki były wykorzystywane głównie do wspierania nurków w operacjach poszukiwawczo-ratowniczych, jednak nieprzerwalnie rozwijano inne kierunki tresury mające na celu szersze wykorzystanie zwierząt w służbie marynarki wojennej. Jeden z delfinów został wyszkolony tak, aby za pomocą specjalnego przyrządu mocowanego na pysku przyczepiał do min podwodnych boję, dzięki której można było wyłowić i rozbroić ładunek. Po dalszym szkoleniu Tytan, bo tak nosił na imię butlonos, był w stanie precyzyjnie i szybko odnajdywać miny, nawet te misternie ukryte przez trenerów między wrakami okrętów na dnie zatoki tatarskiej. Przeprowadzono również test skuteczności działania nowoczesnego, jak na tamte czasy, radzieckiego trałowca w porównaniu do Tytana. To co nie udało się załodze okrętu w ciągu dwóch dni „rywalizacji”, delfin był w stanie zrobić w przeciągu 15 minut.

Dzięki ssakom morskim na radzieckim żołdzie udało się odzyskać setki torped szkoleniowych używanych przez marynarkę wojenną ZSRR, które na tamte czasy kosztowały około 200 tysięcy rubli za sztukę. Pokazało to wojsku, że przydatność zwierząt wykraczała poza zadania związane z czyszczeniem dnia morskiego z niewybuchów i mogły one przynieść wymierne korzyści finansowe dla armii. W 1989 roku delfin o imieniu Bowout odnalazł sowiecki ultra-mały okręt podwodną typu Triton, który spoczywał na dnie morskim przez ponad 10 lat i przez ten okres był nieskutecznie poszukiwany konwencjonalnymi środkami.

Triton-1M

Rosyjskie źródła podają, że latach 1979-1991 wytresowane ssaki morskie znalazły w morzach i oceanach przedmioty o łącznej wartości przekraczającej 160 milionów dolarów amerykańskich.

Drugim kierunkiem szkolenia i wykorzystania delfinów były misje rozpoznawczo-obronne, w których głównym celem było odnalezienie wrogiego nurka, akwalungu, czy łodzi oraz wskazanie zagrożenia lub jego eliminacja.

W okolicach sewastopolskiego portu zbudowano infrastrukturę w której skład wchodziły klatki dla butlonosów oraz boje sonarowe. Wszystko zostało spięte systemem komputerowym umożliwiającym monitorowanie całości instalacji ze stanowiska dowodzenia. Delfiny miały za zadanie patrolować wejście do portu przez całą dobą, a w razie zauważenia dywersanta zaalarmować o zagrożeniu dowództwo poprzez podpłynięcie do boi sygnalizacyjnej. Po otrzymaniu „zgłoszenia” od strażników, należało podjąć decyzję w jaki sposób rozprawić się z nieproszonymi gośćmi i wysyłano łódź patrolową lub wydawano stosowne rozkazy-polecenia delfinom.

Zwierzęta te uzbrojone są w ostre zęby, jednak nie one stanowiły najgroźniejszą broń przeciw nurkom. Dzięki swojej budowie ciała poruszają się bardzo szybko i są w stanie pod wodą przepychać cięższe od siebie obiekty, w tym np. nurków w stronę tafli wody, co kończyło się dla ofiary rozerwaniem płuc pod wpływem zbyt szybkiej zmiany ciśnienia.

Sowieci postanowili również wesprzeć naturę i wyposażyli butlonosy w broń palną. Na ich pyskach umieszczono trzylufowe pistolety, które za pomocą zdalnej kontroli mogły razić podwodnych oponentów na odległość nawet 20 metrów.

Ćwiczenia wykazały skuteczność w wykrywaniu nurków za dnia na poziomie 80%, a w nocy kiedy zwierzęta nie były rozpraszane przez kąpiących się turystów czy pływające motorówki ona wzrastała nawet do 90%. Wyniki okazały się być znacznie wyższe niż w przypadku systemów wojskowych opartych na zdobyczach techniki.  

W 1975 roku zrealizowano jedną z najbardziej ekstremalnych koncepcji jaka została przećwiczona z wykorzystaniem „delfinów bojowych”. Był skok… a raczej zrzut ze śmigłowca na spadochronie. Wraz za zwierzęciem został zdekantowany jego trener, doktor nauk biologicznych, kapitan II stopnia Borys Żurid. Nigdy przedtem, ani później nie powtórzono tego wyczynu. Spokojnie, zwierzę i trener przeżyli „próbę”.

Niestety nie wszystkie eksperymenty kończyły się dla delfinów bezkrwawo. Testowano miedzy innymi odporność zwierząt na podwodną falę uderzeniową wywołaną eksplozją. Wyniki tych badań również zaskoczyły naukowców, którzy dowiedli że butlonosy są do sześciu razu bardziej odporne niż człowiek na nagłą zmianę ciśnienia.

Do programu wcielono z czasem inne ośrodki badawcze na terenie ZSRR oraz postanowiono spróbować szkolić inne zwierzęta, które byłyby w stanie działać nie tylko na ciepłych wodach Morza Czarnego. Najlepszą alternatywą dla delfinów w chłodnych wodach Morza Północnego czy Pacyfiku okazały się być lwy morskie, foki brodate oraz białuchy (te ostatnie okazały się być najtrudniejszymi w szkoleniu „poborowymi”). System szkolenia i wykorzystania bojowego był analogiczny. Dzięki rozwojowi technologii wojskowych oraz innowacyjnym metodom tresury zwierzęta zaczęto wysyłać na misje szpiegowskie. Według wspomnień Walerego Kulagina, ssaki morskie były nawet w stanie opanować fotografię podwodną. Zwierzęta obierały odpowiedni kąt, zostawały w bezruchu w momencie wyzwolenia migawki, a nawet zamykały oczy podczas błysku lampy.


Spadkobiercy sowieckiego oceanarium

Po upadku związku radzieckiego i utworzeniu suwerennego państwa ukraińskiego Oceanarium Marynarki Wojennej ZSRR w Sewastopolu przeszło pod kontrolę Kijowa. Niestety młody kraj borykał się z dużymi problemami finansowymi i wojskowy program szkolenia ssaków morskich został zakończony na rzecz działań cywilnych, w których „weterani” byli wykorzystywani do zajęć z niepełnosprawnymi dzieci w procesie  rehabilitacji.

W 2000 roku według doniesień Komsomolskiej Prawdy 27 ssaków, w tym lwy morskie, morsy, foki, delfiny i białuchy, miało zostać odsprzedanych do Irany.

„W istocie Iran tanio kupił naszą dawną tajną broń od Ukrainy.”

– napisała rosyjska gazeta

Strona Ukraińska informowała, że ze względu na problemy z utrzymaniem obiektu, a nawet wyżywieniem zwierząt konieczna była redukcja obsady sewastopolskiego oceanarium.  

Rok 2012 okazał się być przełomowy dla projektu „bojowych delfinów”. Ukraińska marynarka wojenna znalazła fundusze, które umożliwiły wznowienie szkoleń ssaków morskich dla jej celów.

„Teraz w Państwowym Oceanarium Ukrainy w Sewastopolu szkoli się dziesięć delfinów butlonosych do wykonywania specjalnych zadań dla ukraińskiej floty wojskowej, a ukraińskie wojsko regularnie tresuje zwierzęta na wodach zatoki w celu poszukiwaniu obiektów na dnie morza”

– relacjonowała Ria Novosti

We współpracy z rosyjską marynarką rozszerzono program również o znane z epoki ZSRR misje patrolowe, które miały zapewnić bezpieczeństwo również Flocie Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej.

Zmiany polityczne na Ukrainie z 2014 roku zmieniły wszystko w relacjach ukraińsko-rosyjskich. Nieuzasadniona agresja i bezprawna aneksja Krymu spowodowały przejście świeżo wznowionego wojskowego programu szkoleniowego ssaków morskich na rzecz Kremla. Szybko pojawiły się środki na dynamiczny rozwój ośrodka badawczego, co pokazuje że Rosjanie cały czas widzieli potencjał wykorzystania zwierząt w strukturach swojej marynarki. Oficjalny przetarg Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej z 2016 roku, mówił o zakupie pięć delfinów butlonosych w wieku od trzech do pięciu lat.

Z czasem zgodnie z rozkazem Putina wznowiono działanie również starych ośrodków na północy kraju, gdzie szkolono głównie lwy morskie i białuchy.

Na zachodzie zrobiło się głośno o „bojowych ssakach morskich”, kiedy w 2019 roku norwescy rybacy zaraportowali o dziwnie zachowującej się białusze u wybrzeży ich kraju. Stworzenie miało trącać nosem łodzie oraz ciągnąć za liny które z nich zwisały, nie bało się ludzi, zdawało się być oswojowe. Największe zaskoczenie wywołała uprząż jaką miał na sobie wal biały. Była ona przystosowana do transoportu amaratury pomiarowej i kamery. Po zdjęciu oporządzenia z ssaka, okazło się iż jest należnością rosyjskiej floty z Sankt Petersubrga.

Nie jest tajemnicą, że Rosjanie cały czas rozwijają projekt i używają delfinów oraz innych ssaków morskich np. do ochrony swojej marynarki znajdującej się sewastopolskim porcie, czy w zagranicznej syryjskiej bazie morskiej.

„Bojowe butlonosy” miały stać się również częścią wielowarstwowego systemu obrony mostu krymskiego.


Epilog

Warto również wspomnieć że ssaki morskie są na usługach między innymi armii amerykańskiej, izraelskiej czy północno koreańskiej. Zwierzęta te niejednokrotnie udowodniły swoją przydatność w misjach poszukiwawczych niebezpiecznych ładunków wybuchowych znajdujących się w toni i na dnie mórz i oceanów. Rozwój technologii umożliwia na coraz bardziej zaawansowane sposoby wykorzystywania delfinów, lwów morskich, czy wielorybów. Czy za kilkanaście lat morza będą patrolowane przez foki z karabinami? Wątpię. Za to Rosjanie postanowili uraczyć nas również cieplejszym obrazem morderczych ssaków, czyli reportażem Siberia Times z okazji Dnia Zwycięstwa mówiącym o  Kubusiu Puchatku i Pieszczochu, dwóch fokach bajkalskich, szkolonych w irkuckim ośrodku.


Wybierz najwygodniejszą
opcję wsparcia Złej Ambasady